środa, 18 czerwca 2008

Pulp - Different Class - 1995











01. Mis-Shapes
02. Pencil Skirt
03. Common People
04. I Spy
05. Disco 2000
06. Live Bed Show
07. Something Changed
08. Sorted For E's & Wizz
09. F.E.E.L.I.N.G.C.A.L.L.E.D.L.O.V.E
10. Underwear
11. Monday Morning
12. Bar Italia

Uwielbiam pisać o płytach, które od początku do końca zajmują moją uwagę, nie mają żadnych wpadek między wierszami (tu może pasuje bardziej wersja: między nutami) i do tego posiadają kilka masowych killerów, dzięki którym zdobywają uznanie nie tylko w moich czterech ścianach. Kto śledzi ''moje miejsca w sieci'' zauważył pewnie, że Pulp w tym tygodniu to absolutny lider rankingów – postanowiłem odnowić z nimi znajomość. Different Class wcześniej oceniona ''tylko'' 4’5 małpki (przekładam ocenę na język internetowy) poszła tradycyjnie na pierwszy ogień z kilku oczywistych przyczyn jak sądzę: magiczny rok 95, uznawana za ich najlepszy album, pozycja wśród 1001 płyt, które musisz znać zanim odejdziesz z tego świata, w końcu klasyk britpopu, który jako gatunek był wtedy u szczytu popularności, a więc ciężko było się byle-czym przebić do absolutnej czołówki.

Pulp już na nagranym zaledwie rok wcześniej albumie His ‘N’ Hers pokazał, że ma aspiracje bycia w pierwszej lidze gatunku. Na listach nie odnosił jeszcze wielkich sukcesów, ale nagrał utwory, które po latach są absolutną klasyką: Babies czy Do You Remember The First Time? Natomiast już w okresie wydania Different Class był prawdziwą kopalnią hitów. Opowiadający o ciekawym zjawisku (o ludziach, którzy nie wychodzili na miasto, bo bali się dostać łubudubu) Mis-Shapes, który otwiera album to numer 2 w Wielkiej Brytanii. Dynamiczny, oparty na mocnym rytmicznym riffie i o podniosłym charakterze, który nadaje mu rytmiczna partia perkusji utwór wpada w ucho za pierwszym razem. Tak jest z całym albumem, który mógł zostać wydany jako jeden wielki singiel z 12 teledyskami i nikt by nie robił wielkich oczu do tej sytuacji.

Myślę, że większość ludzi, którzy pamiętają tamte czasy – niekoniecznie je nawet lubiąc – zna takie szlagiery jak choćby Common People (kolejny numer 2), na którego punkcie zwariowała cała Wielka Brytania. Osobiście słysząc ten kawałek pierwszy raz nie miałem o nim najlepszego wrażenia....ale to było wieki temu. Teraz to jeden z tych nielicznych kawałków, który po prostu porywa mnie do tańca. 6 minut czystej energii oprawionej w potężne brzmienie syntezatora i jedną z najbardziej zapamiętywanych melodii w historii muzyki. Cocker znów pokazuje do tego, że jest bardzo dobrym tekściarzem, tym razem naśmiewając się z osób, które próbują wkroczyć na teren brytyjskiego życia i kultury, nie znając upodobań i przyzwyczajeń Brytyjczyków.
To w sumie zabawne, że pod jednym względem muzyka nie zmienia się prawie od zawsze. Wystarczyło mieć jeden znakomity i popularny pierwszy singiel by napędzić sprzedaż całego krążka. Pulp nie musiał się więc martwić praktycznie o nic, jednak sam dokładał drwa do pieca. Something Changed albo Sorted for E's & Wizz – ciekawa historia związana z tym numerem to fakt, że podobno promował swoim tekstem zażywanie narkotyków i nie wszyscy chcieli go grać - w założeniu spokojniejsze numery wybrane na dalszy etap promocji Different Class wcale nie pozwoliły na złapanie drugiego oddechu przed kolejną serią wyczerpujących występów w TV i koncertów. Jednym z mniej znanych, ale i najlepszych na płycie numerów od którego nazwy wzięła swoje imię płytka DVD z zapisem koncertów z Brixton Academy jest F.E.E.L.I.N.G.C.A.L.L.E.D.L.O.V.E. Leniwie rozwijający się numer, namaszczony wieloma syntezatorowymi plamami i szeptem Cockera wprowadza trochę mrocznego i dramatycznego nastroju pozwalają odpocząć troszkę od najbardziej przebojowej części Different Class. Zaraz potem zjawia się Underwear. Najbardziej ceniony nie-singiel grupy, który był równocześnie ulubieńcem fanów przychodzących na koncerty. Erotycznie zabarwiony tekst i znów absolutnie zniewalająca melodia ze zgrabnie udającymi organy klawiszami – przecież nic innego nie trzeba, prawda?. Klawisze to główny instrument jakim Pulp bawi się na tej płycie, budujący nastrój prawie każdej kompozycji, ale obecny w równie mocnym stopniu na poprzednich krążkach. To zmieni się dopiero w przyszłości. Jednak na stan z 95 roku to wszystkie melodie są praktycznie zasługą instrumentu na którym gra jedyna przedstawicielka płci pięknej w grupie – Candida Doyle. Prawda jest jednak jedna – najlepszym instrumentem jest głos Jarvisa Cockera. Jeden z bardziej oryginalnych głosów w muzyce. Ktoś napisał, że jest to najbardziej brytyjski gość jaki żyje na świecie. Zarówno pod względem zachowania (Brytyjski MJ – tak się rusza w klipach!) jak i warunków wokalnych i muzyki jaką gra ze zespołem – mogę się z tym zgodzić, bo sam mam takie przemyślenia. Nie ukrywam też, że o całym Different Class myślę w kryteriach mocno związanymi z ojczyzną zespołu. To płyta-hołd dla mieszkańców UK. Słychać to na każdym kroku. Widać w teledyskach...

Wracając do muzycznej strony albumu, to jest też miejsce na trochę eksperymentów. Monday Morning zawiera w sobie pewne drobne cechy muzyki reggae, ale na szczęście nie tyle by mnie od siebie odpychać - wyjaśniam od razu dla nie obeznanych w temacie, że ja reggae bardzo nie lubię. Pojawia się brzmienie z użyciem instrumentów klasycznych jak fortepian, wiolonczela czy skrzypce (wierzcie lub nie, grają ważną rolę w....Common People). Wszystkie te cechy uwypuklą się na płycie This Is Hardcore z 1998 roku. Czuć po za tym, że duży wpływ na Different Class ma muzyka lat 70 i 80. Doskonale słychać to w hitowym Disco 2000, którego tytuł utworu mówi już sam za siebie. Do tego dorzućmy ‘’neonowy’’ teledysk i tekst, który opowiada właśnie w dużej części o przeszłości i gościu, który pragnie spotkać się ze swoją dawną znajomą w roku 2000 - co po niektórzy z pewnością mogliby ocenić ten numer na starszy niż jest w rzeczywistości. Dodam jeszcze, że to osobiście mój ulubiony utwór z tego okresu działalności grupy. Równie znakomity w wersji Nick Cave’a nagranej na potrzeby Pulp-owego singla Bad Cover Version z 2002 roku.

Different Class pokazuje wszystkie najlepsze cechy najpopularniejszego gatunku muzyki na Wyspach w latach 90. Mimo, że jest to jego bardziej popowa odmiana, pozbawiona w dużej mierze gitary, która wysuwałaby się na pierwszy plan to i tak dla takiego rock-maniaka jak ja jest to dzieło ponadczasowe. Bardziej luźne podejście do muzyki było dużą zaletą grupy w tamtym okresie. Wypracowali swoje dość charakterystyczne brzmienie, które odbiegało od bardziej rockowego wizerunku britpopu jaki prezentował Suede czy Supergrass. Z przyjemnością po jeszcze dokładniejszym zbadaniu mogę przyznać 4’5 małpki i dorzucić tą wcześniej odstąpioną połówkę.

Brak komentarzy: