środa, 18 czerwca 2008

Natalie Imbruglia - Torn - 1997











01. Torn
02. One More Addiction
03. Big Mistake
04. Leave Me Alone
05. Wishing I Was There
06. Smoke
07. Pigeons And Crumbs
08. Don't You Think
09. Impressed
10. Intuition
11. City
12. Left Of The Middle

Left Of The Middle to debiutancki krążek Australijskiej wokalistki i aktorki Natalii Imbruglii. Poprzedzony wydaniem singla Torn, który w 1997 roku opłynął chyba wszystkie radiorozgłośnie na świecie, album był skazany na sukces. Sukces, który jednak nie wynika z niczego. Left Of The Middle jak na swoje czasy był dużym wydarzeniem, ale również dziś słucha się go z dużą dozą przyjemności. Brzmi świeżo i przebojowo. Szczególnie jeśli porównać go do obecnego rynku muzyki rozrywkowej. Wiemy już, że jest to sprawna pop płyta, ale czy coś więcej?

Wszystko zaczyna się wspomnianym wyżej Torn, któremu nie można absolutnie nic zarzucić. W swojej kategorii to prawdziwy perfekcjonista. Podobnie ma się rzecz z następnymi w kolejce One More Addiction, Big Mistake czy Wishing I Was There. Wszystkie te kawałki to rasowi przedstawiciele swojego nurtu, pokazujący, że Natalie Imbruglia ma coś do powiedzenia i wprowadziła właśnie na rynek wartościowy krążek. Oprócz mocniejszych i żywych numerów na płycie znajdują się ballady, bez których dobry pop obejść by się oczywiście nie mógł. Są one jednak zredukowane do minimum. Jest kolejny duży hit Smoke, brzmiący dość pospolicie, jak mieszanka tych ''kiku dobrze znanych numerów'' z eteru, o których myślicie. Na uwagę zasługuje więc bardziej rozbudowany kawałek - Pigeons And Crumbs, który urzeka ładnym organowym tłem, a gdy w końcówkę dochodzi do tego gitara elektryczna, utwór nie brzmi już wcale tak statycznie. Wymieniłem już w sumie większość zalet tego krążka, lecz ta najważniejsza dopiero przed nami. Jeden numer, który zaskakuje, można powiedzieć, że w pewnym sensie nie pasuje stylistycznie do formy albumu. Leave Me Alone budzi skojarzenia....z brytyjskim Portishead. Pobrzmiewają w nim echa jazzu, są smyki...szkoda, że to wszystko schodzi jednak na drugi plan. Słuchając niektórych numerów z albumu, aż prosi się by Pani Imbruglia odpuściła trochę znany schemat o poeksperymentowała. Mimo to Beth Gibbons z pewnością nie powstydziłaby się takiego materiału jakim jest wspomniany wyżej kawałek. Z drugiej strony Australijka odpowiednio zaaranżowała ten numer, by miał w sobie parę czysto popowych cech.

Jest takie pojęcie jak grawitacja, które występują powszechnie na ziemi. Również Left Of The Middle nie jest jej pozbawiony. W porównaniu z pierwszą częścią albumu takie utwory jak City czy Intuition nie już nie zachwycają. Ma się wrażenie, że refreny wchodzą równie szybko jak i niespodziewanie. Struktura jest więc troszkę zachwiana. W przypadku takich produkcji jak ta, nie jest to zaletą. W pamięci zostaje niewiele. Nie udaję się nawet próba ożywienia brzmienia gdy pojawia się energetyczny, elektroniczny kawałek Impressed. Z tekstami u Natalie Imbruglii też bywa różnie. Nie muszą to być kompozycje inspirowane tekściarsikimi dokonaniami Pink Floyd, ale czy w takim Don't You Think nie można było się bardziej wysilić: don't you think, don't you think, don't you think, that maybe it's time, yes it's time. I tak przez 2/3 utworu. Ogólne wrażenie zaniża też ostatni na płycie numer tytułowy. Zrobiony na modłę tych wszystkich pop-ballad, które chcecie zawsze wyłączyć gdy tylko słyszycie pierwsze dźwięki w radio.

Left Of The Middle z pewnością niczym szczególnym nie zapisze się w dziejach muzyki. Jednak jako album czysto rozrywkowy, mimo małych wpadek, prezentuje się bardziej niż przyzwoicie. Nie będę już jako kolejny plus wymieniał tego, że sprzedał się w liczie prawie 7 mln egzemplarzy na świecie, bo Britney Spears czy nowe The Eagles robią taki wynik w kilka miesięcy i co z tego dobego mamy? (Tak!, nie mogłem się powstrzymać by nie napisać czegoś o Britney!). Drogi czytelniku, posłuchaj tej płyty i postaw ją na półce ze wszystkimi udanymi krążkami 97 roku.


Brak komentarzy: