wtorek, 29 lipca 2008

Urlop: 29-6 sierpnia

Druga faza mojego urlopu zaczyna się dziś po południu. Nie będzie mnie do 6 sierpnia. Jak wrócę, to w końcu zamieszczę to nieszczęsne sprawozdanie z koncertu Police, a i zbierze się pewnie materiału i na kilka ciekawych niusów oraz recenzji.
Pozdrawiam wszystkich czytelników.

Goldfrapp - Supernature - 2005










01. Ooh La La
02. Lovely 2 C Y
03. Ride A White Horse
04. You Never Know
05. Let It Take You
06. Fly Me Away
07. Slide In
08. Koko
09. Satin Chic
10. Time Out Of The World
11. Number One

Przeszło już chyba zupełnie miłośnikom pierwotnej wersji Goldfrapp. W stosunku do Supernature mało kto nie liczył na powrót do korzeni. I nie zawiódł się. Przeszło też najwyraźniej samemu zespołowi, który po raz kolejny zmienił swoją ''orientację''. Progresja w kierunku ''uczłowieczenia'' brzmienia trwa. Supernature w znaczący sposób zapisał się w kartach popkultury w 2005 roku i zrobił z grupy gwiazdę, która od tamtej pory zawsze dostaję od wszędobylskich dziennikarzy dodatek w stylu: - ''Jesteście ikoną'' - a biedna Alison ciągle musi odpowiadać: - ''Nie, nie jesteśmy, nie wiem o co Ci chodzi''.
W porównaniu z poprzednikiem Goldfrapp urozmaicił brzmienie, postawił na ''potężne refreny'', zaczął bawić się też nowymi instrumentami. Po raz pierwszy pojawiła się elektryczna gitara(!), wcześniej uznawana za wroga z powodu swego ''zbyt rozpoznawalnego brzmienia i rytmu'' jak sami wyrazili się członkowie.

Instrument ten dobrze słyszymy w otwierającym płytę i najwcześniej poznanym (singlu) Ooh La La. I nie jest to w żadnym wypadku żadna imitacja. Zespół stworzył - mimo zerowego doświadczenia na tym polu - bardzo elegancki riff, wpasowany pod prawdziwa synthpopową bombę. Materiał nadający się do wielokrotnego remixowania. W końcu najbardziej sexowny hit 2005 roku. Trochę tych tytułów Ooh La La zdobyło. Stało się też najbardziej rozpoznawalnym elementem twórczości Anglików. Razem z Lovely 2 C U tworzą niezapomniany początek Supernature. Pełne energii i najlepszego dyskotekowego smaku. Elektronika w wersji Goldfrapp jak zwykle dość oszczędna, można sobie wyobrazić co by było gdyby....
Miłośnicy rozrywkowych brzmień nie mogą nie pokochać tej płyty. Jak ktoś woli coś bardziej ''nadziemnego'' to przerzuci się na ''około narkotyczne'' Ride A White Horse (śliczna łupanka) albo przejdzie na ostatni singiel z płyty Fly Me Away, słodki, lekki i bardzo przestrzenny.
Supernature to pierwszy krążek, który zgarnął ogólnie dość zróżnicowane recenzje. Nie było to już żadne zjawisko niczym Felt Mountain, w porównaniu do mrocznego (szczególnie właśnie w porównaniu do siebie) i nabitego undergroundową elektroniką Black Cherry.

Zgadzam się, że wygładzili brzmienie i postanowili już więcej nie grać tylko w roli supportu. To zrozumiałe. Skoro jednak trzymali w garści setki tysięcy fanów, widocznie byli i są nadal wystarczająco elastyczni w tym co robią i może...przede wszystkim są elastycznym zespołem.
Jakby z zawiści wielu krytyków pomijało te bardziej sentymentalne podróżne w stronę korzeni grupy. Wprawne ucho nie przeoczy Time Out From The World, które budzi skojarzenia z Pilots z pierwszej płyty, tylko jest jakby ''szybsze'' mimo swej balladowej idei.
Let It Take You budzi jeszcze większy ucisk w sercu. Po pierwsze zatrzymuje pędzony Supernature, rozpoczyna się i cały czas ''jedzie'' na uroczym fortepianowym motywie, jest bardzo oszczędne w aranżacji, a Alison wreszcie wyrywa się z panującej dookoła klawiszowego getta i pokazuje najważniejszy według mnie atut duetu.
Propo głosu, to kieliszki pękają, a skala znów drży w ciągu trzech minut utworu You Never Know, gdzie Alison przechodzi przez prawie całą skalę wokalu jakim śpiewa. Za to największe emocje, szczególnie wśród Polskich miłośników grupy zapewnia utwór Satin Chic, dla wielu kojarzący się już po wieki z reklamą pewnej pasty do zębów i będący równie często wyznacznikiem geniuszu co totalnego kiczu Goldfrapp. A to przecież niewinna retro piosenka ujawniająca wciąż żywe wpływy disco-kabaretowe, z dużą dozą nietypowego (jak zwykle) humoru wokalistki. Will i Alison zgodnie wskazują na Satin Chic w zabawie na ulubiony numer z własnej płyty.
Na koniec jeszcze jeden hit. Zamykający album ''klawiszo-mdły'' (nowe słówko! - a efekt świetny!) Number One. Kolejny duży hit swoich czasów. Również utrzymany w dość humorystycznej konwencji, lecz traktujący o ludzkich uczuciach w związku i o istocie tego obustronnego ''poświęcenia''. Tak jak Polakom w pamięci na zawsze zostanie Satin Chic, tak wszystkim innym na pewno zapadł głęboko w podświadomości zapadł teledysk do Number One. Alison naśladująca zachowania najlepszych przyjaciół człowieka (pod fragment: ''I'm like a dog to get you''), którzy przy okazji sami są głównymi bohaterami opowieści i czekają w kolejce na operacje plastyczną. Zmyślne.

Wreszcie udało się wejść do 10 najlepiej sprzedawanych singli i płyt w Wielkiej Brytanii. Pomysł połączenia swojej chęci tworzenia coraz to innej muzyki + solidny obóz inspiracyjny pod przewodnictwem New Order sprawdziły się w 100%. Nawet dość zachowawczy i bezwzględny dla muzyki z pogranicza popu i elektroniki Rolling Stone pozwolił cieszyć się Supernatire 32 miejscem wśród najlepszych płyt roku. Pyszny i zarazem toksyczny Supernature jest doskonałym dowodem na to, że popularność nie boli, a ''święta'' alternatywa często bywa zbyt mało alternatywna i nie dobierze się takim produkcjom do szyi.



niedziela, 27 lipca 2008

Goldfrapp - Black Cherry - 2003










01. Crystalline Green
02. Train
03. Black Cherry
04. Tiptoe
05. Deep Honey
06. Hairy Trees
07. Twist
08. Strick Machine
09. Forever
10. Slippage

Już kilka miesięcy po premierze pierwszej płyty zespołu (Felt Mountain) wszyscy wstrzymali oddech w oczekiwaniu na rozwinięcie tej ''bajki'' i na dalsze udoskonalenie doskonałości jak mogłoby się wydawać. Jednak para muzyków wcale nie zamierzała pójść tak od razu za ciosem. Sprezentowała sporą liczbę singli, porobiła trochę ''na boku'', aż w końcu w zupełnie innym klimacie studia Bath (szczury zostały zastąpione neonami) rozpoczęła pracę nad Black Cherry wydanym w kwietniu 2003 roku. Dla kogoś ten miesiąc kojarzyć będzie się już nieodzownie z upadkiem pewnej muzycznej idei i stylu, którego Goldfrapp był ostatnim liczącym się przedstawicielem. W trakcie prac nad płytą, ze studia w Bath dochodziły informację, że eksperymentują, ale przecież czy Felt Mountain nie było jednym wielkim eksperymentem i jedyną ocalałą białą owcą w stadzie czarnych jak smoła przedstawicieli sceny pop/elektronicznej 21 wieku?
To teraz stali się czarni! Gdzie operowe wokale, gdzie majaczące w oddali orkiestrowe aranże?
Zamiast tego jest bardzo ostry beat, dużo syntezatorów i ośmielę się napisać, podwaliny producerskiego warsztatu Pharella.

Taki bezpretensjonalny, ostry i głęboki dźwięk słychać już na samym początku płyty. Crystalline Green to wyraźny zwrot w kierunku sceny klubowej i dyskotek. Głos Goldfrapp wpasowuje się w ten schemat ukazując ją na Black Cherry w roli ''Lady Sex''.
Singlowy Train to przede wszystkim fantastyczny, stopniowo narastający ''tępy'' motyw, który służy jako ''podkładka'' pod refren: '' Can't stop, oh off the train. Train, yeh, yeh, yeh''. Całość po prostu kipi sexem co zrozumie nawet największy ślepiec po obejrzeniu teledysku.
Równie dziki, jak nie wręcz ''psychiczny'' wyraz posiada kolejna piosenka, która jako trzecia promowała Black Cherry na małej płytce - Twist. Utwór z doskonale dopasowanym do siebie tytułem to perfekcyjna, zadziorna elektronika, taka, która nawet MNIE skłoniła by do pójścia wieczorem na ''mocną'' imprezę. Plus wydzierająca się Alison i przypominający ryk kocura beat!
Rozumiem doskonale, że część materiału może przyprawić o palpitację serca, w szczególności te osoby, które jako wyższe wartości ceniły sobie elementy z debiutu. Ale skoro po prawie 3 latach ten sam zespół potrafi tak fajnie zabawić się z fanami, tak zmienić swój poziom inspiracji (podobno tym razem były to: disco lat 70,80 i i techno!) i muzykę jaką wykonuje to czemu nie, czemu w to nie wejść razem z nimi?

Nie wszystkie mosty zostały spalone. To co zostało mimo wszystko z Felt Mountain to teksty, podobnie fantazyjne i jedyne w swoim rodzaju - kto bowiem wykorzystuje zwierzęta do opisywania ludzkich uczuć, emocji i statusu społecznego? Black Cherry oferuje również debiuto-podobne melodie, które bez problemu znalazłyby się na płycie z 2000 roku, może nawet były z niej odrzutami, gdyby...
...taki Deep Honey pozbawiony był zupełnie w kółko i w kółko powtarzającego się motywu bardzo ''spłaszczonych'' i przygaszonych klawiszy. Słychać nawet w tym te marzycielskie gitary, jak w Lovely Head. Jeszcze bardziej naturalny wydaje się Hairy Trees, a to dzięki atmosferze budowanej za pomocą dźwięku fletu...i co z tego, że wygenerowanego z komputera? Piosenka dalej nabiera trochę tempa, ale z drugiej strony pojawia się ten najpiękniejszy wokal Alison, który co trzeba obiektywnie przyznać na tle całej płyty, z racji muzyki i produkcji jaka musiała zostać zastosowana, jest trochę z tyłu.
Płyta ma bardzo zwinnie ułożoną tracklistę. Zespół z udanym skutkiem pomieszał te szybsze i mocniejsze (Train, Twist) z bardziej nastrojowymi numerami (Hairy Trees, Forever).
Zwrócić można uwagę na fakt, że jest to ostatni jak dotąd album Goldfrapp gdzie pojawił się numer instrumentalny. Odpowiednikiem Felt Mountain czy też Oompa Radar został na Black Cherry kawałek Slippage, prezentujący jakby bardziej industrialne i techniczne oblicze podopiecznych Mute.

Jasnym jest chyba, że nikt nie kopie pod sobą dołków, chyba, że jest tak jak w tym przysłowiu...
Jakby na to nie patrzeć w 2003 roku Goldfrapp stracił przychylność wybranych mediów, a jednocześnie nastąpiła pewnie spora rotacja miłośników ich muzyki. Płyta zgarnęła bardzo pozytywne recenzje, znakomicie w porównaniu z wcześniejszym okresem radziły sobie również single, z których najpopularniejsze (Train i najbardziej retrowy w zestawie Strict Machine) doszły do czołowej 30 Uk Singles Chart. Wreszcie udało zaistnieć się również w Ameryce, choć było to jeszcze zjawisko dotyczące wyłącznie sceny dyskotekowej. Black Cherry to zupełnie niespodziewany zwrot w kierunku nowego synthpopowego brzmienia grupy, to z pewnością nie krok w tył. Alison i Will pokazują natomiast, że są w stanie tworzyć udane pozycje NIGDY nie wchodząc do tej samej wody dwa razy i tak jest go dziś. Chwała im za to.





sobota, 26 lipca 2008

Goldfrapp - Felt Mountain - 2000










01. Lovely Head
02. Paper Bag
03. Human
04. Pilots
05. Deer Stop
06. Felt Mountain
07. Oompa Radar
08. Utopia
09. Horse Tears

Jak wielką przemianę artystyczną przeszedł Goldfrapp w ciągu ostatnich 8 lat wie każdy kto choć raz posłuchał Felt Mountain. Wie, bo przecież jak mógłby od tamtego momentu pozostać obojętny na muzykę angielskiego duetu? Śledził zapewne każdy kolejny album, aż do najnowszej pozycji Seventh Tree, ale i tak w głębi serca liczył zawsze na jak największą spuściznę po melodiach z pierwszego krążka. Kto nie pamięta tamtych ''zamierzchłych'' czasów powinien koniecznie przeczytać najbliższe ''x-naście'' zdań i więcej nie dziwić się czemu ''poważne radia'' wolą grać najstarsze piosenki grupy. Przed tobą czytelniku długi tekst. Przestudiuj uważnie, bo nie będziesz miał zielonego pojęcia o tym ''dlaczego'' i ''jak'' to się dzieję u Goldfrapp.

W tak skrajnym miejscu jak mały domek w hrabstwie Wiltshire mogło powstać tylko dzieło wybitne lub nędzne. Całe szczęście ''krocie robactwa'' - jak sama opisywała innych mieszkańców studia Alison Goldfrapp - nie wpłynęły destrukcyjnie na materiał i opcja pierwsza wygrała.
Do tanga trzeba wszak dwojga. Dlatego w połowie 1999 roku udała się tam razem w towarzystwie Willa Gregory'ego. Z dzisiejszego punktu widzenia ciężko sobie wyobrazić współpracę ''stereotypowego'' Anglika i równie szalonej co tajemniczej osobowości jaką jest Goldfrapp. A jednak się udało. ''Są tylko dwie rzeczy, których nie robię z Willem. Nie śpię z nim i nie piszę wspólnych tekstów'' - pół-żartem pół-serio wyjawiła w jednym z wywiadów po premierze drugiej płyty (Black Cherry) wokalistka. Tandem ten działa znakomicie na tych samych zasadach po dziś dzień. W 1999 ich dwa, bardzo odległe światy musiały przejść pierwszą próbę, która zaowocowała w końcu Felt Mountain. Kariera Goldfrapp do tej pory przebiegała wyłącznie w roli gościa na cudzych płytach. Najpierw był Orbital (Bracia Hartnoll odkryli ją podczas gdy....jodłowała dojąc krowę podczas koncertu na uniwersytecie gdzie studiowała - czy to nie daje do myślenia?), potem współpraca z Trickym i pierwszy duży przebojów - Pumpkin. ''Usamodzielniła się'' dopiero po spotkaniu gościa, który dużą część swojego życia spędził związany z tak zwaną ''sceną Bristolską'' i był znakomitym saksofonistą.

Najpierw był Human. Zrodzony zanim jeszcze powstał Goldfrapp. Miał pierwotnie trafić na jakiś podrzędny soundtrack produkowany przez Willa, ale ostatecznie demo nie zostało ukończone.
Na płycie pojawia się w roli ''czarnego charakteru'' i brzmi jakby faktycznie został wyjęty ze ścieżki dźwiękowej do filmu ''noir'' albo o przygodach agenta 007. Słychać tu Portishead, którego zresztą jeden z członków podsumował piosenkę słowami: pikantny demonizm.
Prawdę mówiąc wyciąłem ten fragment z wypowiedzi podsumowującej w jego mniemaniu całą płytę, ponieważ sam z siebie nie potrafię znaleźć drugiej takiej piosenki do której pasowała by ta łatka.
Może Oompa Radar? Wyjęty wprost z wesołego miasteczka przypomina bardziej hołd oddany Beatlesom i ich cyrkowi Pana Kite'a. Horse Tears? Przy delikatnym akompaniamencie fortepianu i tu również dostajemy porcję club-kaberetowego grania. Co z tego jak i tak wszyscy płaczą? A Lovely Head? Tu już prędzej... Pełen nostalgii, zimny i ukazujący fantazyjne podejście do tekstu: ''Frankenstein would want your mind, your lovely head'' Jest to równocześnie pierwszy singiel z Felt Mountain, choć wydawałoby się, że nie ma tu miejsca na szukanie hitów.
Lovely Head otwiera album i zarazem prezentuje wszystko to co najlepsze w muzyce Felt Mountain. Pokazuje przede wszystkim jej naturalność, delikatność z jaką płynie do uszu i prawdziwe czary. Magiczne są niezmiernie piękne partie orkiestrowe, akustycznej gitary, głębokie basy i w końcu najbardziej magiczny z magicznych głos Alison Goldfrapp, szczególnie w wydaniu operowym.
Głos to przecież instrument, tutaj najlepszy. Z pewnością nagrania w konwencji głos + jeden dowolny instrument na tło, byłyby również znakomite. Nie ukrywam, że Goldfrapp jest moją ulubioną wokalistką, a to co robi na Felt Mountain automatycznie przenosi mnie w inny wymiar...podobno głosu w ogóle nie ćwiczy. Najbardziej ''nośna'' na płycie Utopia (hołdujący Marlenie Dietrich) to najbardziej wyraźny i dostrzegalny przykład tego zjawiska. Nie wypada zapomnieć przy okazji o wręcz ''utopijnie genialnej'' partii syntezatora w refrenie.
Po za tym wystarczy jeszcze posłuchać jeszcze instrumentalnego kawałka tytułowego gdzie Goldfrapp śpiewa, żadnych tekstów, sam śpiew.

Na tym albumie dzieję się tak wiele dziwnych, nie pojętych rzeczy i w warstwie wokalnej i stricte-muzycznej, że nie sposób dobrać dobrych słów by opisać klimat bohatera dzisiejszej recenzji. Włodarze Mute Records powinni zamieścić na okładce informacje: ''Produkt w 100% naturalny. Wszystkie głoso-podobne dźwięki to wokal Alison''. To oczywiste, że jest za wcześnie na tezy typu: płyta wszechczasów - ale w pewnością jest to mało tuzinkowe, tajemnicze i bardzo marzycielskie nagranie. Niby Trip-hopowe, podobno również jest to ostatni WIELKI przedstawiciel tego gatunku. Ja bym jednak określił Felt Mountain jako płytę elektroniczną z najlepszymi elementami muzyki popowej, trip hopowe i kabaretowej.

Dla wytrwałych i wciąż zgłodniałych po niecałych 40 minutach spędzonych z podstawową wersją Felt Mountain, proponuję zapoznać się z tzw. Deluxe Edition. Oprócz kilku remixów znajduję się tam singlowa wersja numeru Pilots oraz numer, który nie wszedł na album, aczkolwiek na niego został pierwotnie nagrany - U.K. Girls (Physical). Piosenka z 1981, pierwotnie wykonywana przez Olivie Newton John, tutaj zdecydowanie została poskromiona i wyzwolona ze swojej popowej aranżacji.
Felt Mountain = Feel Goldfrapp. Nic dodać nic ująć.

Notowanie 86 (26.07.08)

AP. PP. LT.

01. 02. 05. The Verve - Love Is Noise

02. 01. 04. Goldfrapp - Caravan Girl
03. 03. 08. Roisin Murphy - Movie Star
04. 04. 07. The Dresden Dolls - Lonesome Organist Rapes Page-Turner
05. 09. 06. R.E.M. - Sing For The Submarine
06. 06. 08. Elbow - An Audience With The Pope
07. 08. 06. Portishead - The Rip
08. 05. 08. The Good, The Bad And The Queen - The Good, The Bad And The Queen
09. 16. 05. The Fratellis - Mistress Mabel
10. 12. 04. The Raconteurs - Many Shades Of Black

11. 14. 03. The Cure - Sleep When I'm Dead
12. 21. 04. The Last Shadow Puppets - Standing Next To Me
13. 26. 02. Interpol - Rest Of My Chemistry
14. 07. 07. Tindersticks - The Hungry Saw
15. NE. 01. Radiohead - House Of Cards
16. 11. 16. Interpol - Pioneer To The Falls
17. 15. 07. The Cure - Freakshow
18. 13. 13. Nick Cave & The Bad Seeds - More News From Nowhere
19. 10. 08. Morrissey - All You Need Is Me
20. 27. 05. Lowe - A 1000 Miles

21. NE. 01. Marillion - Whatever Is Wrong With You
22. 24. 03. Tricky - Slow
23. 25. 06. Amy Macdonald - Poison Prince
24. 19. 10. M83 - Graveyard Girl
25. 18. 13. Coldplay - Violet Hill
26. 20. 06. The Music - Strenght In Numbers
27. 17. 11. The Cure - The Only One
28. 29. 06. Editors - Bones
29. 22. 15. Goldfrapp - Happiness
30. 31. 02. Nick Cave & The Bad Seeds - Midnight Man

31. 42. 02. Duran Duran - Skin Divers
32. 37. 03. Gabriella Cilmi - Sweet About Me
33. 34. 03. Duffy - Warvick Avenue
34. 23. 12. The Jesus And Mary Chain - All Things Must Pass
35. 30. 12. dEUS - Slow
36. 28. 05. The Futureheads - Radio Heart
37. 32. 08. Ladytron - Ghosts
38. NE. 01. Bloc Party - Mercury
39. 41. 03. Sigur Ros - Inní Mér Syngur Vitleysingur
40. NE. 01. Beck - Chemtrails

41. 35. 11. The Last Shadow Puppets - The Age Of The Understatement
42. 44. 04. Primal Scream - Can't Go Back
43. 33. 08. Blackfield - Where Is My Love?
44. 39. 08. The Subways - Girls & Boys
45. 36. 17. Portishead - Machine Gun
46. NE. 01. Stolen Babies - A Year Of Judges
47. 49. 07. The Hoosiers - Coops And Robbers
48. 53. 02. Ladyhawke - Paris Is Burning
49. 43. 07. The Dandy Warhols - Wasp In The Lotus
50. 40. 13. Foo Fighters - Cheer Up Boys (Your Makeup Is Running)

51. 45. 03. Peter Gabriel & Friends - Everything Comes From You
52. 48. 12. Coldplay - Viva La Vida
53. 51. 17. dEUS - The Architect
54. 46. 13. R.E.M. - Hollow Man
55. 50. 14. Guillemots - Get Over It
56. 59. 10. Death Cab For The Cutie - I Will Possess Your Heart
57. 52. 04. The Gutter Twins - God's Children
58. 54. 10. Organizm - Głowa
59. 38. 07. Lao Che - Czarne Kowboje
60. 47. 09. Renton - Walk Aside

Z listy wypadły:

z 55 - The Kooks - Shine On - po 5 tyg.
z 56 - Radiohead - Nude - po 18 tyg.
z 57 - Lao Che - Hydropiekłowstąpienie - po 16 tyg.
z 58 - Nine Inch Nails - Discipline - po 13 tyg.
z 60 - Elbow - Grounds For Divorce - po 15 tyg.

czwartek, 24 lipca 2008

Whatever is wrong with Marillion?

Bez obaw. Marillion ma się bardzo dobrze, właśnie kończy pracę nad swoim kolejnym krążkiem studyjnym zatytułowanym Happiness Is The Road. Data premiery jeszcze nie jest znana. Zespół jednak zapewnia, że materiał usłyszeć będzie można już we wrześniu.
W międzyczasie na stronie http://www.whateveriswrongwithyou.com/ został zorganizowany konkurs w którym wygrać można pokaźną sumkę 5000 funtów.
''Wystarczy'' zrealizować (jak najszybciej) teledysk do utworu Whatever Is Wrong With You, który prawdopodobnie pojawi się na singlu promującym płytę. Video, które do końca listopada zdobędzie tytuł najchętniej oglądanego w serwisie Youtube.com dostanie nagrodę.
Sam utwór można ściągnąć w tym momencie z w/w witryny, za darmo, w jakości 128 kb/s.
Marillion deklarują, że albumowa wersja utworu różnić się będzie od tej obecnej.

13 Października

The Cure wystawiają swoich fanów na coraz większą próbę nerwów. Album, który zwykło się nazywać już ''13'' pierwotnie miał ukazać się we wrześniu...2007 roku. Ostatecznie po kilkukrotnej zmianie terminów stanęło na 13 września, teraz zespół ogłosił, że 13 Października to będzie odpowiednia data. Co jest powodem tej decyzji?
Podobno 13 Września do sklepów ma trafić już nie 5 singiel z płyty, lecz EP-ka zawierająca wszystkie singlowe utwory plus kilka remixów.
Może wreszcie miesiąc ''Halloween'' będzie ostatecznym czasem powrotu grupy?
W międzyczasie dowiedziałem się, że singiel The Perfect Boy (13 sierpnia of course) będzie zawierał na ''drugiej stronie'' kompozycję Without You. Trwają spekulację czy utwór ten nie nazywał się pierwotnie Christmas Without You, a taki właśnie pojawił się na wstępnej, choć oficjalnie nie potwierdzonej, trackliście albumu jeszcze sprzed kilku miesięcy.
Oby tylko nie doszło do spełnienia się słów: Christmas will be still without Cure.

środa, 23 lipca 2008

DLP - Numery ''1''


WSZYSTKIE NUMERY 1 DOMOWEJ LISTY PRZEBOJÓW


Grudzień 2006:

01 - 09.12.06 - Keane - Crystal Ball

02 - 16.12.06 - Keane - Crystal Ball

03 - 23.12.06 - Keane - Crystal Ball

04 - 30.12.06 - Keane - Crystal Ball

Styczeń 2007:

05 - 06.01.07 - Scissor Sisters - Land Of A Thousand Words

06 - 13.01.07 - Scissor Sisters - Land Of A Thousand Words

07 - 20.01.07 - The Good, The Bad And The Queen - Kingdom Of Doom

08 - 27.01.07 - The Good, The Bad And The Queen - Kingdom Of Doom

Luty 2007:

09 - 03.02.07 - Placebo & Alison Mosshart - Meds

10 - 10.02.07 - Placebo & Alison Mosshart - Meds

11 - 17.02.07 - Placebo & Alison Mosshart - Meds

12 - 24.02.07 - Placebo & Alison Mosshart - Meds

Marzec 2007:

13 - 03.03.07 - Scissor Sisters - She's My Man

14 - 10.03.07 - Arcade Fire - Black Mirror

15 - 17.03.07 - Arcade Fire - Black Mirror

16 - 24.03.07 - Arcade Fire - Black Mirror

17 - 31.03.07 - Arcade Fire - Black Mirror

Kwiecień 2007:

18 - 07.04.07 - Arcade Fire - Black Mirror

19 - 14.04.07 - Arcade Fire - Black Mirror

20 - 21.04.07 - Kings Of Leon - On Call

21 - 28.04.07 - Black Rebel Motorcycle Club - Weapon Of Choice

Maj 2007:

22 - 05.05.07 - Bloc Party - I Still Remember

23 - 12.05.07 - Bloc Party - I Still Remember

24 - 19.05.07 - Interpol - The Heinrich Maneuver

25 - 26.05.07 - Interpol - The Heinrich Maneuver

Czerwiec 2007:

26 - 02.06.07 - Interpol - The Heinrich Maneuver

27 - 09.06.07 - Interpol - The Heinrich Maneuver

28 - 16.06.07 - Muse - Map Of The Problematique

29 - 23.06.07 - The White Stripes - Icky Thump

30 - 30.06.07 - Muse - Map Of The Problematique

Lipiec 2007:

31 - 07.07.07 - The Smashing Pumpkins - Tarantula

32 - 14.07.07 - The Smashing Pumpkins - Tarantula

33 - 21.07.07 - The Smashing Pumpkins - Tarantula

34 - 28.07.07 - Rush - Spindrift

Sierpień 2007:

35 - 04.08.07 - Rush - Spindrift

36 - 11.08.07 - Rush - Spindrift

37 - 18.08.07 - Rush - Spindrift

38 - 25.08.07 - Rush - Spindrift

Wrzesień 2007:

39 - 01.09.07 - Manic Street Preachers - Indian Summer

40 - 08.09.07 - Manic Street Preachers - Indian Summer

41 - 15.09.07 - Manic Street Preachers - Indian Summer

42 - 22.09.07 - Manic Street Preachers - Indian Summer

43 - 29.09.07 - Manic Street Preachers - Indian Summer

Październik 2007:

44 - 06.10.07 - Manic Street Preachers - Indian Summer

45 - 13.10.07 - Manic Street Preachers - Indian Summer

46 - 20.10.07 - Manic Street Preachers - Indian Summer

47 - 27.10.07 - Manic Street Preachers - Indian Summer

Listopad 2007:

48 - 03.11.07 - The Smashing Pumpkins - That's The Way (My Love Is)

49 - 10.11.07 - Editors - The Racing Rats

50 - 17.11.07 - Editors - The Racing Rats

51 - 24.11.07 - Editors - The Racing Rats

Grudzień 2007:

52 - 01.12.07 - Editors - The Racing Rats

53 - 08.12.07 - Metallica - Only Happy When It Rains (Live)

54 - 15.12.07 - Metallica - Only Happy When It Rains (Live)

55 - 22.12.07 - Metallica - Only Happy When It Rains (Live)

56 - 29.12.07 - David Gahan - Deeper And Deeper

Styczeń 2008:

57 - 05.01.08 - David Gahan - Deeper And Deeper

58 - 12.01.08 - Nick Cave & The Bad Seeds - Dig, Lazarus, Dig!!!

59 - 19.01.08 - Nick Cave & The Bad Seeds - Dig, Lazarus, Dig!!!

60 - 26.01.08 - Nick Cave & The Bad Seeds - Dig, Lazarus, Dig!!!

Luty 2008:

61 - 02.02.08 - Radiohead - Jigsaw Falling Into Place

62 - 09.02.08 - Radiohead - Jigsaw Falling Into Place

63 - 16.02.08 - R.E.M. - Supernatural Superserious

64 - 23.02.08 - R.E.M. - Supernatural Superserious

Marzec 2008:

65 - 01.03.08 - R.E.M. - Supernatural Superserious

66 - 08.03.08 - R.E.M. - Supernatural Superserious

67 - 15.03.08 - R.E.M. - Supernatural Superserious

68 - 22.03.08 - Blonde Redhead - Spring And By Summer Fall

69 - 29.03.08 - Rufus Wainwright - Between My Legs

Kwiecień 2008:

70 - 05.04.08 - Rufus Wainwright - Between My Legs

71 - 12.04.08 - dEUS - The Architect

72 - 19.04.08 - Elbow - Grounds For Divorce

73 - 26.04.08 - Elbow - Grounds For Divorce

Maj 2008:

74 - 04.05.08 - R.E.M. - Hollow Man

75 - 11.05.08 - R.E.M. - Hollow Man

76 - 18.05.08 - Nick Cave & The Bad Seeds - More News From Nowhere

77 - 25.05.08 - Nick Cave & The Bad Seeds - More News From Nowhere

78 - 31.05.08 - Nick Cave & The Bad Seeds - More News From Nowhere

Czerwiec 2008:

79 - 07.06.08 - Nick Cave & The Bad Seeds - More News From Nowhere

80 - 14.06.08 - The Good, The Bad And The Queen - The Good The Bad And The Queen

81 - 21.06.08 - The Good, The Bad And The Queen - The Good The Bad And The Queen

82 - 28.06.08 - The Good, The Bad And The Queen - The Good The Bad And The Queen

Lipiec 2008:

83 - 05.07.08 - The Good, The Bad And The Queen - The Good The Bad And The Queen

84 - 12.07.08 - Goldfrapp - Caravan Girl

85 - 19.07.08 - Goldfrapp - Caravan Girl

86 - 26.07.08 - The Verve - Love Is Noise

Sierpień 2008:

87 - 02.08.08 - The Verve - Love Is Noise

88 - 08.08.08 - The Verve - Love Is Noise

89 - 16.08.08 - Interpol - Rest Of My Chemistry

90 - 23.08.08 - The Raconteurs - Many Shades Of Black

91 - 30.08.08 - Interpol - Rest Of My Chemistry

Wrzesień 2008:

92 - 06.09.08 - Kings Of Leon - Sex On Fire

93 - 13.09.08 - Guillemots - Kriss Kross

94 - 20.09.08 - TV On The Radio - Halfway Home

95 - 27.09.08 - TV On The Radio - Halfway Home

Październik 2008:

96 - 04.10.08 - TV On The Radio - Halfway Home

97 - 11.10.08 - Roisin Murphy - Slave To Love

98 - 18.10.08 - Coldplay - Yes/Chinese Sleep Chant

99 - 25.10.08 - Coldplay - Yes/Chinese Sleep Chant

Listopad 2008:

100 - 01.11.08 - Coldplay - Yes/Chinese Sleep Chant

101 - 08.11.08 - Elbow - The Bones Of You

102 - 15.11.08 - Elbow - The Bones Of You

103 - 22.11.08 - Oasis - I'm Outta Time

104 - 29.11.08 - Oasis - I'm Outta Time

Grudzień 2008:

105 - 06.12.08 - Oasis - I'm Outta Time

106 - 13.12.08 - TV On The Radio - Family Tree

107 - 20.12.08 - TV On The Radio - Family Tree

108 - 27.12.08 - Portishead - Hunter

Styczeń 2009:

109 - 03.01.09 - The Raconteurs - Carolina Drama

110 - 10.01.09 - The Raconteurs - Carolina Drama

111 - 17.01.09 - Fleet Foxes - He Doesn't Know Why

112 - 24.01.09 - Fleet Foxes - He Doesn't Know Why

113 - 31.01.09 - Animal Collective - My Girls

Luty 2009:

114 - 07.02.09 - Pet Shop Boys - Love Etc.

115 - 14.02.09 - Pet Shop Boys - Love Etc.

116 - 21.02.09 - Pet Shop Boys - Love Etc.

117 - 28.02.09 - Pet Shop Boys - Love Etc.

Marzec 2009:

118 - 07.03.09 - UNKLE - Against The Grain

119 - 14.03.09 - UNKLE - Against The Grain

120 - 21.03.09 - PJ Harvey & John Parish - Black Hearted Love

121 - 28.03.09 - Yeah Yeah Yeahs - Zero

Kwiecień 2009:

122 - 04.04.09 - Yeah Yeah Yeahs - Zero

123 - 11.04.09 - Yeah Yeah Yeahs - Zero

124 - 18.04.09 - Yeah Yeah Yeahs - Zero

125 - 25.04.09 - Yeah Yeah Yeahs - Zero

Maj 2009:

126 - 02.05.09 - Franz Ferdinand - No You Girls

127 - 09.05.09 - Franz Ferdinand - No You Girls

128 - 16.05.09 - Jarvis Cocker - I Never Said I Was Deep

129 - 23.05.09 - Matt Eliott - Bomb The Stock Exchange

130 - 30.05.09 - Kings Of Leon - Revelry

Czerwiec 2009:

131 - 06.05.09 - Kings Of Leon - Revelry

132 - 13.05.09 - Eels - My Timing Is Off

133 - 20.05.06 - The Veils - The Letter

134 - 27.05.06 - Yeah Yeah Yeah - Heads Will Roll

Lipiec 2009:

135 - 04.05.96 - Little Boots - New In Town



Godzina z The Verve

Na stronach portalu wikipedia pojawiła się informacja o tajmingu nowej płyty The Verve.
Album Forth wstępnie planowany na 18 sierpnia zostanie wydany tydzień później, a 10 utworów zamieszczonych na płycie zapewni nam ponad godzinę rozrywki!
W międzyczasie zespół podał informację, że na stronę b singla Love Is Noise trafi kompozycja Chic Dub.


The Verve - Forth:

  1. "Sit and Wonder" - 6:52
  2. "Love Is Noise'' - 5:29
  3. "Rather Be" - 5:38
  4. "Judas" - 6:19
  5. "Numbness" - 6:35
  6. "I See Houses" - 5:37
  7. "Noise Epic" - 8:14
  8. "Valium Skies" - 4:34
  9. "Columbo" - 7:30
    • "Ma Ma Soul" (LP version exclusive bonus recording)
    • "Muhammad Ali" (LP version exclusive bonus recording)
  10. "Appalachian Springs" - 7:34

Love Is Noise:
  • CD
  1. "Love Is Noise"
  2. "Chic Dub"
  • 7' vinyl
  1. "Love Is Noise"
  2. "Let the Damage Begin" [Live 2007]
  • 12' vinyl
  1. "Love Is Noise"
  2. "A Man Called Sun" [Live 2007]

wtorek, 22 lipca 2008

Video - Video Gra - 2008










01. Bella
02. Papierowy Księżyć
03. Soft (feat. Ania Wyszkoni)
04. Co Za Dzień!
05. Weź Nie Pierdol!
06. Między Nami
07. Zapomniałem O Tobie
08. King Bee
09. Oglądaj TV
10. Video Killed The Radio Star
11. Idę Na Plażę
12. Rollercoater
13. Po Co Nam Ten Sen
14. Bella (Wersja Angielska)

W pierwszej połowie 2007 roku całym Polskim rynkiem muzycznym wstrząsnęła wiadomość o rozpadzie legendarnej pop-rockowej grupy Virgin. Charyzmatyczna wokalistka Dorota Rabczewska vel. Doda Elektroda postawiła na karierę solową, a współzałożyciel Tomasz Lubart został sam na lodzie.
Waleczne Gdańskie serce nie pozwoliło jednak zmarnować tak wspaniale zainicjowanej kariery.
Już pod koniec roku zebrał grupę kolegów-muzyków-outsiderów i grając między innymi w programie Kuba Wojewódzki Show, będącym kuźnią gwiazd polskiej sceny muzycznej, ogłosił powstanie nowej grupy pod intrygującym tytułem Video. A teraz skończmy tą bajkę.

Wystarczy już wejść na blog grupy by doświadczyć jednej z największych hipokryzji w życiu.
''Blog o grupie Video, której każda piosenka jest hitem'' - a to nie jedyny przykład sporego tupetu grupy i ich bezpretensjonalnej szczerości. Album ukazał się już w marcu i chyba łatwo się domyślać, że przynajmniej dla mnie nie był żadnym priorytetem skoro dopiero teraz postanawiam, trochę z nudów, wyskrobać coś albumie Video Gra.
Zespół określający się mianem rockowego wydał bardzo banalny album zarówno w aspekcie muzyki jak i tekstów. Taki album, jakich na pewno nie potrzeba więcej na rodzimym rynku, bo mamy ich pod dostatkiem. W każdym razie sama ''legendarna'' osoba lidera plus kilka oczywiście nieudanych, ale wizjonerskich posunięć sprawiło, że ZAISTNIELI.
Wśród 14 numerów znalazło się miejsce na dwa covery + jakże pomysłową, angielskojęzyczną wersję piosenki Bella. Utwór nagrany w iście Papa Dancowym (czy też już obecnie poprawnie pisząc Papa D-owym) stylu. Śmieszne syntezatory, wkurzające falsetowe chórki i powtarzany jak mantra refren: ''To twoja wina, twoja wina, bez happy-endu smutny finał''. Ok, kogo to zaciągnie na parkiet tego zaciągnie, ale proszę nie używać nazwy rock, tylko dlatego, że tak jest ładnie.

Pozostała część albumu wygląda dokładnie tak samo. Czasem tylko melodie już nie są tak chwytliwe, ale komu to przeszkadza jeśli przecież na małą płytkę czy do radia to nie trafi?
Video Gra zwróciła jednak jeszcze moją uwagę w kilku momentach. Pojawia się w jej szeregach m.in. utwór Papierowy Księżyc, zaaranżowany jeszcze bardziej dziecinnie niż oryginał i robiący równie ''cukierkowe'' wrażenie mimo sporej partii gitary. Nie myślałem, że to napiszę, ale ciekawie prezentuje się wplot w całość sampla z utworu Beat It dobrze znanego nam artysty.
Jeszcze inny cover kryję się w drugiej części płyty. Myślę, że idealniej trafić nie mogli bo mowa tu o piosence duetu The Buggles - Video Killed The Radio Star. Tylko, że w ich przypadku jej przekaz wydaję się być mocno utopijny. Największa innowacja? Jeszcze bardziej wyraźne i słodkie ''ołła ołła''. Przewidywalne.

Jak się nie ma atutów to trzeba przyciągnąć publikę mocniejszymi środkami. Video nie boi się pisać nawet otwarcie wulgarnych tekstów. Weź Nie Pierdol! - tak! Silna piosenka, idealna by zaskarbić sobie sympatię osób, które utknęły gdzieś między ''blokowym'' hip hopem, a popem i nie wiedzą co z sobą zrobić. Tylko jak odbierać taki numer w kontekście takiego albumu? Ciekawe ile razy musieli nagrywać od nowa refren tej piosenki zanim zabrzmiał naprawdę ''męsko'' i ''twardo''? To igranie ze zdrowiem, z muzyczną poprawnością i ideałami, ale jednak ten utwór chwyta najbardziej. Inne, słynne ''trzy słowa do Ojca Dyrektora'' padają w tekście utworu Oglądaj TV, będacym rozliczeniem z polskim show-businessem (do którego Video z pewnością się zalicza) i znanego ze wspomnianego już Kuba Wojewódzki Show.
Ostatnie resztki nadziei nikną wraz z końcem utworu Po Co Nam Ten Sen. 7 minut trwania to lipa. Połowę czasu stanowi niczemu nie służące wyciszenie, a następnie następuje krótki, acz intensywnie punk-rockowy motyw.

Podsumować mógłbym ten wywód wieloma cytatami. ''Weźcie nie Pierdolcie'', ''Na wasz widok nawet pies się nie cieszy'', ''Na nic płacz, nie myślę więcej o was'', ''Do domu się zwijajcie, na wasz już czas'' - wszystkie te wersy (może ze zmienionymi podmiotami osobowymi) i wiele wiele więcej sztuki znajdziecie na płycie, którą stacja VIVA okrzyknęła najbardziej skandalizującym krążkiem roku. Dziw bierze, że w całym tym projekcie zgodziła się wziąć udział wokalistka grupy Łzy Ania Wyszkoni - wcześniej nie posądzona przez moją skromną osobę o tak amuzyczne nastawienie. Tomek Lubart znajdzie fanów, o to chyba nie trzeba się martwić...i tylko Dody, tylko Dody żal...


niedziela, 20 lipca 2008

TOP 30 Garbage

Czas na kolejną odsłonę serii TOP. Tym razem kolei na Garbage. Będzie to dobre podsumowanie mojej już prawie rocznej przygody z tym zespołem. Wszystkie podobieństwa (wokalistka, 4 płyty, literka ''G'') związane z Goldfrapp przypadkowe i nie miały związku z tym, że dzisiaj to właśnie ich TOP pojawi się na blogu ;) Za co ich cenię? Za różnorodność - przede wszystkim kocham ich za to, że każdy album (nawet jeśli jest mniej udany) prezentuje zupełnie inne oblicze Szkocko/Amerykańskiego kwartetu. Nie każdego stać na takie eksperymentowanie, a im to w dodatku świetnie wychodzi. Ważna jest również postać BARDZO charyzmatycznej wokalistki, która ma w sobie masę energii i zawsze mówi i śpiewa o tym o czym myśli. Nie wielu jest artystów o tam wielkim EGO...z pewnością. Doskonały warsztat techniczny - chodzi mi tu o pozostałych członków grupy, którzy są producentami i dobrymi muzykami - to kolejna zaleta. Co prawda wspomniałem o różnorodności, ale TOP został w większości opanowany przez utwory z pierwszej i drugiej płyty grupy. Końcówka jest bardziej wyrównana, sporo numerów z ostatniej jak dotąd pozycji Bleed Like Me.

TOP 30 Garbage:
kolejno: miejsce, tytuł, tytuł płyty

01 - Vow (Garbage)
02 - Stupid Girl (Garbage)
03 - Only Happy When It Rains (Garbage)

04 - Push It (Version 2.0)
05 - Milk (Garbage)
06 - The Trick Is To Keep Breathing (Version 2.0)
07 - #1 Crush (Garbage, b-sid)
08 - Queer (Garbage)
09 - Temptation Waits (Version 2.0)
10 - Sleep Together (Version 2.0)

11 - Supervixen (Garbage)
12 - Bleed Like Me (Bleed Like Me)

13 - You Look So Fine (Version 2.0)

14 - Subhuman (Garbage, b-side)

15 - I Think I'm Paranoid (Version 2.0)

16 - Deadwood (Version 2.0, b-side)
17 - As Heaven Is Wide (Garbage)

18 - Run Baby Run (Bleed Like Me)

19 - Hammering In My Head (Version 2.0)

20 - Begging Bone (beautifulgarbage, b-side)
21 - Boys Wanna Fight (Bleed Like Me)

22 - When I Grow Up (Version 2.0)

23 - Breaking Up The Girl (beautifulgarbage)

24 - Right Between The Eyes (Bleed Like Me)

25 - Shut Your Mouth (beautifulgarbage)

26 - Wicked Ways (Version 2.0)

27 - Fix Me Now (Garbage)

28 - The World Is Not Enough (James Bond Soundtrack)

29 - Trip My Wire (Garbage, b-side)

30 - A Stroke Of Luck (Garbage)

Lowe - Kino International - 2008










01 - Berlin Night Express
02 - A 1000 Miles
03 - Thick As Thieves
04 - Now That I've Tasted You
05 - Dice Roller
06 - So Close So Far
07 - Free Fall
08 - Shadows Rising
09 - A Room With A View
10 - Sirens Calling


Przyszło czekać fanom synthpopu długie 4 lata na nowy krążek Szwedzkiej formacji Lowe. Sytuacja jest dość dziwna, bo nie często się zdarza by grupa uhonorowana nagrodą Newcomer Of The Year oraz nominowana w najbardziej prestiżowych kategoriach na Scandinavian Alternative Music Awards (Best Song, Best Album) skazała się na zapomnienie przez tak długi okres czasu, świadomie rezygnując z możliwości szerszego zaistnienia. Czyżby ten wynik czasowy był kolejnym podobieństwem między Lowe, a ich idolami? Premierę płyty odkładano kilka razy m.in...z powodu złamanej ręki gitarzysty - chodziło konkretnie o problemy z realizacją klipu do pierwszego singla. W końcu ukazała się 9 Czerwca i...nic się nie zdarzyło. W polsce album zdobyć bardzo trudno, nie piszę teraz nawet o tradycyjnej formie nabywania płyt w sklepach muzycznych. Nawet nielegalna próba dotarcia do materiału kończyła się niczym. I tak do dnia wczorajszego.

Pierwsze podstawowe pytanie: Nadal brzmią jak ''oni''?
Tak, Lowe nadal są pod silnym wpływem muzyki Depeche Mode, New Order, Pet Shop Boys czy The Cure. No surprises. Trzeba zdać sobie sprawę, że Kino International to nie miałbyć oryginalny produkt na bio-pomysłach. Skandynawowie świetnymi refrenami i hołdującymi w/w zespołom ścianami syntezatorów i gitar mieli przygotować słuchaczy na ich płyty, dostarczyć rozrywki na kilka tyg. tegorocznego lata.
Skupienie przy pierwszym utworze wskazane. Powinien on dać sygnał co będzie działo się przez najbliższe 43 minuty. Berlin Night Express posiada dość mało wymyślne, acz interesujące intro wyjęte z szumiącego radia. Muzyka. Wchodzi The Cure, a to za sprawą charakterystycznej partii basu, przy której od razu budzą się skojarzenia związane z utworem A Forest. Szkoda tylko, że z każdą minutą utwór przeistacza się w bardziej tradycyjne elektroniczne granie, bas jest obecny, ale to już tylko tło, znika też ta niepokojąca melodia. Oprócz Josefssona słychać tu również dobrze wpasowujący się damski wokal, ale nie wiadomo czyim jest on popisem.
Dalej znane z singla A 1000 Miles. Jeśli nie było okazji bym wcześniej napisał o tym singlu to teraz mogę to zrobić. Tak widzę ten zespół! Mocno na-beat-owany numer z wyśmienitą partią ''orientalnych klawiszy'' służących za motyw przewodni numeru. Gdzieś z dala ''freakująca'' gitara, która nie ma prawa zburzyć tego syntetycznego królestwa.

Po przesłuchaniu całej płyty z niechęcią stwierdziłem jednak, że to właśnie A 1000 Miles jest najlepszą kompozycją jaką dane mi było usłyszeć w tym roku z fabryki Lowe.
Szwedzi pokazują tutaj jeden z najbardziej nielubianych modeli albumu. Z każdą piosenką jest nudniej i tak dochodzi się do zupełnie bezbarwnego tria Shadows Rising-A Room With A View-Sirens Calling. Te kilka minut to bezskuteczna próba nawiązania do melodii klasycznych już dla gatunku piosenek z pierwszej płyty (The Vanishing, My Song). Zespół postanowił iść w kierunku bardziej ułożonych, spokojnych i grzecznych melodii co przyniosło mizerne skutki.
Faktycznie, mają swój własny styl, bo ich idole tak nudno nie grają. Najbardziej boli zamykający Sirens Calling. W idei złożony, monumentalny numer. W praktyce rzewna piosenka kompletnie bez duszy, dostrojona z braku pomysłów mało udanymi chórkami.
Teksty to już chyba tradycyjnie też nie jest opus-magnum muzyki Lowe. Wyrażenia kluczowe, wprowadzone do googli, pozwalające wyszukać informacje o Norwegach to: ''i need you'', ''see your eyes'', ''dreams, hopes and fears''. Dlatego tak ważny jest/był w ich muzyce pomysł na melodię. Nie jest tajemnicą, że trio razem z innymi przedstawicielami gatunku ciągle musi balansować na granicy kiczu i geniuszu. Tym razem niebezpiecznie zsuwa się w tym pierwszym kierunku. Na szczęście nie spadli do końca, bo...
Lekko ''łupankowe'' Free Fall to wreszcie sound jakiego oczekuję. Prawda, nie ma tu kszty własnej innowacyjności, jest jednak refren, który pozwoli być może wypełnić dyskoteki w Sztokholmie i okolicach. Bliski ideałowi i sile A 1000 Miles jest też Now That I've Tasted You. Najbardziej mroczny kawałek na Kino International to 99'9% Depeche Mode. Utwór do złudzenia przypomina ''momenty'' Personal Jesus, głos to znów podobny wynik procentowy podawany w skali Gahana. Wyjątkowo w tym wypadku trzeba być uczciwym i przyznać, że Now That I've Tasted You doskonale nadawałby się na album muzyków z Basildon, szczególnie, że klimatem idealnie pasuje do Playing The Angel z 2005 roku. W imię swojego muzycznego wychowania jestem w stanie pochwalić nawet troszkę wtórny Dice Roller. Głównie za inteligentny bas i ''liczony'' refren.
So Close, So Far natomiast, wydaję się być całkiem ''sprawną'' balladą - ale ''złapie'' dopiero po kilku odsłuchach.

Nie chcę mi przez gardło przejść słowo ''zawód'', ale nie będę oszukiwać potencjalnych słuchaczy Kino International, że spędzą te trzy kwadranse z doskonale wysmakowanym synthpopem.
Mam dla gości z Lowe radę. Postawcie na żywsze brzmienia, dokooptujcie gitary (sam bas, który i tak jest kompletnie nie słyszalny nie wystarcza) i na koniec nie każcie czekać na następce KI tak długo, bo jak tak dalej pójdzie to zostaniecie za kilka lat dodatkiem do Szwedzkiej prasy za 2 korony. Po koleżeńsku dam 3, mocno naciągane....i obiecuję, że taki miły nie będę w przyszłości jeśli sprezentujecie taki sam album. W każdym razie statystki są jasne: są piosenki świetne, niezłe i beznadziejne. Naprawdę ciężko to dokładnie ocenić. Warto było czekać cztery lata? NIE! Warto było czekać?...Możliwe.




sobota, 19 lipca 2008

Notowanie 85 (19.07.08)

AP. PP. LT.

01. 01. 03. Goldfrapp - Caravan Girl

02. 02. 04. The Verve - Love Is Noise
03. 03. 07. Roisin Murphy - Movie Star
04. 04. 06. The Dresden Dolls - Lonesome Organist Rapes Page-Turner
05. 05. 07. The Good, The Bad And The Queen - The Good, The Bad And The Queen
06. 06. 07. Elbow - An Audience With The Pope
07. 07. 06. Tindersticks - The Hungry Saw
08. 12. 05. Portishead - The Rip
09. 18. 05. R.E.M. - Sing For The Submarine
10. 08. 07. Morrissey - All You Need Is Me

11. 09. 15. Interpol - Pioneer To The Falls
12. 23. 03. The Raconteurs - Many Shades Of Black
13. 13. 12. Nick Cave & The Bad Seeds - More News From Nowhere
14. 26. 02. The Cure - Sleep When I'm Dead
15. 15. 06. The Cure - Freakshow
16. 21. 04. The Fratellis - Mistress Mabel
17. 10. 10. The Cure - The Only One
18. 14. 12. Coldplay - Violet Hill
19. 11. 09. M83 - Graveyard Girl
20. 17. 05. The Music - Strenght In Numbers

21. 28. 03. The Last Shadow Puppets - Standing Next To Me
22. 16. 14. Goldfrapp - Happiness
23. 20. 11. The Jesus And Mary Chain - All Things Must Pass
24. 32. 02. Tricky - Slow
25. 25. 05. Amy Macdonald - Poison Prince
26. NE. 01. Interpol - Rest Of My Chemistry
27. 29. 04. Lowe - A 1000 Miles
28. 27. 04. The Futureheads - Radio Heart
29. 34. 05. Editors - Bones
30. 24. 11. dEUS - Slow

31. NE. 01. Nick Cave & The Bad Seeds - Midnight Man
32. 19. 07. Ladytron - Ghosts
33. 22. 07. Blackfield - Where Is My Love?
34. 36. 02. Duffy - Warvick Avenue
35. 30. 10. The Last Shadow Puppets - The Age Of The Understatement
36. 31. 16. Portishead - Machine Gun
37. 39. 02. Gabriella Cilmi - Sweet About Me
38. 33. 06. Lao Che - Czarne Kowboje
39. 35. 07. The Subways - Girls & Boys
40. 37. 12. Foo Fighters - Cheer Up Boys (Your Makeup Is Running)

41. 44. 02. Sigur Ros - Inní Mér Syngur Vitleysingur
42. NE. 01. Duran Duran - Skin Divers
43. 40. 06. The Dandy Warhols - Wasp In The Lotus
44. 41. 03. Primal Scream - Can't Go Back
45. 45. 02. Peter Gabriel & Friends - Everything Comes From You
46. 38. 12. R.E.M. - Hollow Man
47. 43. 08. Renton - Walk Aside
48. 55. 11. Coldplay - Viva La Vida
49. 47. 06. The Hoosiers - Coops And Robbers
50. 42. 13. Guillemots - Get Over It

51. 48. 16. dEUS - The Architect
52. 46. 03. The Gutter Twins - God's Children
53. NE. 01. Ladyhawke - Paris Is Burning
54. 50. 09. Organizm - Głowa
55. 49. 05. The Kooks - Shine On
56. 52. 18. Radiohead - Nude
57. 51. 16. Lao Che - Hydropiekłowstąpienie
58. 53. 13. Nine Inch Nails - Discipline
59. 56. 09. Death Cub For The Cutie - I Will Possess Your Heart
60. 54. 15. Elbow - Grounds For Divorce

Z listy wypadły:

z 57 - The Wombats - Backfire In The Disco - po 12 tyg.
z 58 - Steve Lukather - Tell Me What You Want From Me - po 13 tyg.
z 59 - Carla Bruni - Autumn - po 19 tyg.
z 60 - The Racounteurs - Salute Your Solution - po 13 tyg.

czwartek, 17 lipca 2008

Wrześniowy Ż.A.R. Smashing Pumpkins

Pewien czas temu na stronach brytyjskiego portalu en.wikipedia.org ukazała się informacja, że grupa Smashing Pumpkins pracuje nad nowym materiałem i planuje wydać singla jeszcze w tym roku. Informacje te potwierdziły się ostatnio i jak na razie wiadomo, że singiel G.L.O.W. trafi do sprzedaży we wrześniu tego roku. Nie wiadomo czy będzie on promował jakieś wydawnictwo czy będzie tzw. stand-alone. Członkowie The Smashing Pumpkins obecnie przygotowują się do niewielkiej trasy koncertowej, która ma ruszyć w sierpniu.

środa, 16 lipca 2008

Brett Anderson - Wilderness - 2008










01. A Different Place
02. The Empress
03. Clowns
04. Chinese Whispers
05. Blessed
06. Funeral Mantra
07. Back To You (feat. Emmanuelle Seigner)
08. Knife Edge
09. P. Marius


Co się dzieję z Brettem Andersonem? Ex-wokalista Suede od pewnego czasu ucieka od nurtu, który w latach 90 wyznaczył razem ze swoją macierzystą formacją. W solowej wersji, już na pierwszym krążku wydanym niecałe półtora roku temu postanowił oddać się poszukiwaniom wewnętrznego piękna i zaprezentował bardzo spokojny i wyważony repertuar, odbiegający od oczekiwań. Płyta została dość obojętnie przyjęta - brakowało refrenów na miarę Trash czy Animal Nitrate, było za to dużo melancholii i smutku.

Nie inaczej jest w przypadku Wilderness, której tytuł pasuje jak ulał. Instrumentalnie bowiem jest to faktycznie pustkowie. O ile w przypadku debiutanckiego krążka mieliśmy do czynienia z praktycznie całą gamą potrzebnego sprzętu, dzięki któremu udało się w końcu wykreować potencjalne przeboje (Love Is Dead, Dust And Rain) to na Wilderness obecne są tylko: gitara akustyczna, fortepian, sekcja smyków.
Każdy utwór na albumie został zaaranżowany tylko i wyłączenie na te rzeczy. Efekt nie jest trudny do przewidzenia. Jest jeszcze bardziej smutno, melancholijne i rzewnie niż na pierwszej płycie. Ale nie jest tak, żebym ciągle narzekał. Ta płyta ma dzięki w/w zabiegom dużo uroku. Czuję się, że Anderson podszkolił się w komponowaniu przez ten rok, pisanie materiału wychodzi mu lepiej. O ile na Brett Anderson (tak przemyślanie nazywał się debiut) największą radością było usłyszenie utworu w up-tempo to tutaj już początek - A Different Place - przykuwa uwagę. Jak zwykle charyzmatyczny śpiew, choć już chyba nie tak maksymalnie wykorzystywany jak kiedyś, piękne partie skrzypiec i akompaniament fortepianu, czyli tak jak na całej płycie, ale ma to swoją niepowtarzalną melodykę.
Podobnie na plus zasługują: Chinese Whispers, gdzie Brett pokazuje w końcu siłę swojego głosu, najbardziej pogodny na albumie Blessed oraz Funeral Mantra - tutaj sam tytuł dobrze oddaje klimat kompozycji. Z drugiej strony osobiście najbardziej zawiodłem się na piosence Back To You. Utwór wydany na singlu jeszcze w tamtym roku, był odrzutem z sesji na pierwszy krążek artysty. Charakteryzowało go proste brzmienie (ala 80's) syntezatorów, miłe harmonie i równie przyjemne chórki. Pojawił się i saksofon. Teraz jednak na potrzeby nowej płyty trzeba było zrezygnować ze wszystkich tych unowocześnień. Piosenka nadal dobra, ale już nie aż tak bardzo. Nie pomaga jej nawet gościnny udział w nagraniu Emmanuelle Seigner, bo od dziś wiemy, że to dobra wokalistka nie jest.
Chciałbym jeszcze podkreślić, że całość brzmi jakby została nagrana na jednej sesji, a raczej na koncercie w jednym ze studiów BBC w Londynie. To tylko 35 minut muzyki. Pieniędzy by za dużo na to nie poszło...

Zdaję mi się, że Brett gra na dwa fronty, lecz niestety nie udzielę odpowiedzi dlaczego. Z jednej strony próbuje separować się od wielkiego rynku, ale przecież to on tylko w tamtyk roku sprezentował fanom aż 3(!) oficjalne koncertowe płyty. Live In London, Union Chapel oraz Queen Elizabeth Hall. W dodatku każda osoba będąca 7 lipca na jednym z jego występów dostała za darmo kopię nowej płyty na USB.
W jednej z piosenek na Wilderness śpiewa:
''You climb . The clouds caress. Yes, I am blessed''
Po posłuchaniu Wilderness na pewno nie mogę udzielić mu owego błogosławieństwa. Ale to nie jest zła płyta, dam mu i trzecią i czwartą szansę jak będzie trzeba. Ikony zawsze będą ikonami, mimo wszystko.


wtorek, 15 lipca 2008

Tricky - Maxinquaye - 1995











01. Overcome
02. Ponderosa
03. Black Steel
04. Hell Is Round The Corner
05. Pumpkin (feat. Alison Goldfrapp)
06. Aftermath
07. Abbaon Fat Tracks
08. Brand New You're Retro
09. Suffocated Love
10. You Don't
11. Struglin
12. Feed Me

Tricky ma nosa do życiowych wyborów. Najpierw pod koniec lat 80 spotkał niejakiego DJ MILKO i postanowił założył grupę The Wild Bunch, później znaną jako Massive Attack. Zanim jednak debiutancki krążek MA ukazał się na rynku do jego drzwi zgłosiła się wówczas 15 letnia (!) Martina Topley-Bird, która tak urzekła artystę swoimi walorami głosowymi, że mimo młodego wieku zdecydował się na współpracę z nią, która trwała wiele lat. W końcu, w 1994 roku dokonał najważniejszej decyzji w swoim życiu. Odszedł z MA, twierdząc, że nigdy nie czuł się ich integralną częścią - rozpoczął karierę solową.

Przymiarki do albumu Maxinquaye (nazwany od imienia i nazwiska swojej matki) zaczęły się gdzieś-kiedyś w 1993 roku. Z najwcześniejszego okresu współpracy Thaws-Topley-Bird pochodzi kompozycja Aftermath, wydana nawet na limitowanym singlu na początku 1994 roku w celu wybadania rynku. Mimo uznanej marki jaką już wtedy było już MA, której Tricky wciąż był członkiem Aftermath nie znalazł miejsca na Brytyjskiej liście przebojów. Ale ''Co się odwlecze to nie uciecze'' mówi często cytowane powiedzenie. Po latach ten znakomicie przyprawiony porcją elektrycznych gitar dubowy kawałek to klasyk gatunku.
Kariera solowa na krótko została przystopowana pod koniec 1994 roku m.in. ze względu na wydanie krążka Protection rodzimego zespołu. Artysta wraca na scenę z początkiem 95 i serwuje od razu: znakomity singiel Overcome (34 w UK) i w krótce potem płytę Maxinquaye, która wtacza się do czołowej trójki zestawienia. Znajdą się odważni, którzy być może znając późniejsze losy muzyka zarzucą, że to był sukces wywołany popularnością Protection, bo przecież nigdy potem Tricky nie był w stanie nagrań równie udanej płyty. Muzyka jednak obroni się sama.

Na swoim debiucie Tricky z początku wydaje nam się tylko gościem i gdyby nie odpowiednie przypiski w książeczce można by wnioskować, że to debiut pewnej bardzo zdolnej i młodej brytyjki. Jakby świadom swoich walorów głosowych Thaws pozwala prawie we wszystkich piosenkach by główną rolę grała tam Bird. W singlowym, napełnionym obfitą dawką mistycznych dźwięków i plam Overcome daje jej nawet pole do samodzielnego popisu.
Album został tak skonstruowany, że jego pierwszą część tworzą same hity na czele z wspomnianym Overcome, Ponderosa oraz Hell Is Round The Corner (Tricky w końcu dochodzi do głosu!). Druga część to te mniej znane numery, które zaczyna niesamowicie energetyczny i pulsujący Brand New The Retro ze znakomicie wykorzystanym samplem z piosenki Bad M.Jacksona, a kończy równie intrygujący i ponury jak opener utwór Feed Me z fajnym, wychodzącym poza rytm beatem.
Bad wydaje się nie być jedyną inspiracją artysty przy tworzeniu Maxinquaye. Płyta wykorzystuje na swoje potrzeby dźwięki takich artystów jak The Smashing Pumpkins, Shakespears Sisters czy Portishead. W przypadku tego ostatniego praktycznie cała linia melodyczna z utworu Glory Box została wpleciona do kawałka Hell Is Round The Corner. Mimo licznych podobieństw obu numerów, niewielkiemu odstępowi czasu w jakim obie kompozycje pojawiły się na rynku czy też mało przebojowej struktury kompozycji (zero podziału na refren czy zwrotki) utwór stał się największym hitem z Maxinquaye dochodząc do 12 miejsce w UK. HIRTC wykorzystany został również na soundtracku do filmu The Crow City Of Angels.

Teksty na płycie także nie są w pełni własne. Muzyk zastosował bardzo ciekawe rozwiązanie ''kradnąc'' liryki z piosenek MA (obyło się bez problemów, bo sam wcześnie podarował kilka swoich, przeznaczonych na debiut na potrzeby Protection) i w taki to sposób Overcome to Karmacoma, a Hell Is Round The Corner pierwotnie nazywało się Eurochild. Teksty zgadzają się w 100%, inna jest tylko muzyka. Krytycy nie mogli nachwalić się Maxinquaye ''zarzucając'' jej niesamowite połączenie przeróżnych muzycznych gatunków takich jak hip hop/electronica/dub/soul oraz mimo swojej złożoności łatwy odbiór w eterze. Ten nadzwyczajny sukces komercyjny pozwolił jeszcze ''późno'' w 1995 roku wydać na małej płytce kompozycje Pumpkin nazwaną tak na część swoich protoplastów, ale z dynią nie mającą nic wspólnego.
Gościnnie pojawia się w tym miejscu Alison Goldfrapp, w połowie lat 90 dopiero zaczynająca swoją karierę muzyczną. Gościnnie oczywiście tylko z przypisu, bo to ona odgrywa tu główną rolę wokalistki. Thaws tradycyjnie, jak na większości płyty użycza swojego sexownego i mrukliwego głosu okazjonalnie. Ten duet stworzył najlepsze 4 i pół minuty Maxinquaye. Delikatne i powoli ciągnące się Pumpkin to teren na którym przecudowny głos Goldfrapp czuje się jak ryba w wodzie. Klimat został podtrzymany w bardzo zmysłowym klipie z ''zagubionym światełkiem'' na pierwszym planie. Szkoda, że nie udało się zaprosić Billy'ego Corgana. To byłoby trio!
W utworze You Don't pojawia się jeszcze jeden gość - kolejna wokalistka - o pseudonimie Ragga.
Jej mocny głos, budzący lekkie skojarzenia z divami lat 60 albo też Sharą Nelson, wcześniejszą współpracowniczką...tak, tak...Massive Attack oplata numer, będący hołdem dla Jamajskich dźwięków zakorzenionych mocno w regge.

Wszechstronność płyty zachwyca. Maxinquaye nie sposób się znudzić, bo jest to najlepszy album w historii, który rozwija pojęcie muzyki trip hopowej, wychodzi z pewnych barier, a jednocześnie jest kwintesencją nurtu sam w sobie. Tricky robi rzeczy unikalne tak jak choćby wyżej opisane zabiegi związane z pisaniem muzyki do już gotowych tekstów swoich kolegów. Eksperymentuje z elementami muzyki innych zespołów i potrafi nagrać znakomitą wersję innej piosenki (Public Enemy - Black Steel In The Hour Of Chaos) zmieniając ją kompletnie przez co ta staje się o wiele bardziej przystępna niż oryginał. Niestety takich doskonałych płyt w tym nurcie już nie ma. Sam zainteresowany w przeciągu ostatnich 10 lat zgubił formę. Ale Maxinquaye można cieszyć się na okrągło i nie pamiętać o mniej udanych Vulnerable czy Knowle West Boy. To jak ''Ściana'' Floydów classic rocka, ''Pornografia'' zimnej alternatywy...




poniedziałek, 14 lipca 2008

TOP 30 Goldfrapp

Dzisiaj, na łamach bloga, postanowiłem zapostować 30 najlepszych utworów grupy Goldfrapp według mojej skromnej opinii. Nie będzie to jedyny tego typu zestaw. W przyszłości pojawi się wiele topów innych artystów. Topy mają oczywiście nie tylko pokazać co lubię najbardziej, ale też służyć celom edukacyjnym....rozumiecie? Kierujcie się nim przy poznawaniu artysty a nie zbłądzicie ;)

Obecny zestaw obejmuje 30 nagrań ze względu na to, że grupa w całej swojej karierze nie nagrała nawet 50 piosenek (licząc nawet b-sidy), więc na razie to jest optymalna liczba. Oczywiście zestaw będzie z biegiem lat (mam nadzieję, że tyle wytrzymam na blogspocie) powiększany, tak samo jak powiększać będzie się dyskografiaa Alison Goldfrapp i Willa Gregory'ego.

TOP 30 Goldfrapp:
kolejno: miejsce, tytuł, tytuł płyty

01 - Utopia (Felt Mountain)
02 - Lovely Head (Felt Mountain)
03 - Oh La la (Supernature)

04 - Human (Felt Mountain)
05 - Train (Black Cherry)
06 - U.K. Girls [Psychical] (Felt Mountain, b-sid)
07 - Caravan Girl (Seventh Tree)
08 - Twist (Black Cherry)
09 - Fly Me Away (Supernature)
10 - Number One (Supernature)

11 - You Never Know (Supernature)
12 - Paper Bag (Felt Mountain)
13 - Boys Will Be Boys (Supernature, b-sid)
14 - Happiness (Seventh Tree)
15 - Oompa Radar (Felt Mountain)
16 - Goldfrapp - Deep Honey (Black Cherry)
17 - Eat Yourself (Seventh Tree)
18 - Some People (Seventh Tree)
19 - Felt Mountain (Felt Mountain)
20 - Pilots (Felt Mountain)
21 - Satin Chic (Supernature)
22 - Hairy Trees (Black Cherry)
23 - Horse Tears (Felt Mountain)
24 - Road To Somewhere (Seventh Tree)
25 - Strict Machine (Black Cherry)
26 - Ride A White Horse (Supernature)
27 - Clowns (Seventh Tree)
28 - Crystalline Green (Black Cherry)
29 - Cologne Cerrone Houdini (Seventh Tree)
30 - Lovely 2 C U (Supernature)

sobota, 12 lipca 2008

Notowanie 84 (12.07.08)

AP. PP. LT.

01. 18. 02. Goldfrapp - Caravan Girl
02. 02. 03. The Verve - Love Is Noise
03. 03. 06. Roisin Murphy - Movie Star
04. 04. 05. The Dresden Dolls - Lonesome Organist Rapes Page-Turner
05. 01. 06. The Good, The Bad And The Queen - The Good, The Bad And The Queen
06. 05. 06. Elbow - An Audience With The Pope
07. 06. 05. Tindersticks - The Hungry Saw
08. 16. 06. Morrissey - All You Need Is Me
09. 10. 14. Interpol - Pioneer To The Falls
10. 07. 09. The Cure - The Only One

11. 11. 08. M83 - Graveyard Girl
12. 15. 04. Portishead - The Rip
13. 09. 11. Nick Cave & The Bad Seeds - More News From Nowhere
14. 08. 11. Coldplay - Violet Hill
15. 12. 05. The Cure - Freakshow
16. 25. 13. Goldfrapp - Happiness
17. 19. 04. The Music - Strenght In Numbers
18. 20. 04. R.E.M. - Sing For The Submarine
19. 13. 06. Ladytron - Ghosts
20. 14. 10. The Jesus And Mary Chain - All Things Must Pass

21. 23. 03. The Fratellis - Mistress Mabel
22. 17. 06. Blackfield - Where Is My Love?
23. 31. 02. The Raconteurs - Many Shades Of Black
24. 21. 10. dEUS - Slow
25. 26. 04. Amy Macdonald - Poison Price
26. NE. 01. The Cure - Sleep When I'm Dead
27. 32. 03. The Futureheads - Radio Heart
28. 33. 02. The Last Shadow Puppets - Standing Next To Me
29. 34. 03. Lowe - A 1000 Miles
30. 24. 09. The Last Shadow Puppets - The Age Of The Understatement

31. 27. 15. Portishead - Machine Gun
32. NE. 01. Tricky - Slow
33. 22. 06. Lao Che - Czarne Kowboje
34. 38. 04. Editors - Bones
35. 30. 11. The Subways - Girls & Boys
36. NE. 01. Duffy - Warvick Avenue
37. 35. 11. Foo Fighters - Cheer Up Boys (Your Makeup Is Running)
38. 29. 11. R.E.M. - Hollow Man
39. NE. 01. Gabriella Cilmi - Sweet About Me
40. 40. 05. The Dandy Warhols - Wasp In The Lotus

41. 39. 02. Primal Scream - Can't Go Back
42. 36. 12. Guillemots - Get Over It
43. 28. 07. Renton - Walk Aside
44. NE. 01. Sigur Ros - Inni´ Me´r Syngur Vitleysingur
45. NE. 01. Peter Gabriel & Friends - Everything Comes From You
46. 54. 02. The Gutter Twins - God's Children
47. 47. 05. The Hoosiers - Coops And Robbers
48. 42. 15. dEUS - The Architect
49. 48. 04. The Kooks - Shine On
50. 46. 08. Organizm - Głowa

51. 45. 15. Lao Che - Hydropiekłowstąpienie
52. 43. 17. Radiohead - Nude
53. 37. 12. Nine Inch Nails - Discipline
54. 44. 14. Elbow - Grounds For Divorce
55. 41. 10. Coldplay - Viva La Vida
56. 49. 08. Death Cub For The Cutie - I Will Possess Your Heart
57. 50. 12. The Wombats - Backfire In The Disco
58. 52. 13. Steve Lukather - Tell Me What You Want From Me
59. 51. 19. Carla Bruni - Autumn
60. 53. 13. The Racounteurs - Salute Your Solution

Z listy wypadły:

z 55 - Gavin Rossdale - Love Remains The Same - po 6 tyg.
z 56 - Guillemots - Falling Out Of Reach - po 6 tyg.
z 57 - Hercules And Love Affair - Blind - po 7 tyg.
z 58 - Martina Topley Bird - Carnies - po 6 tyg.
z 59 - Roisin Murphy - You Know Me Better - po 17 tyg.
z 60 - Rufus Wainwright - Between My Legs - po 18 tyg.