poniedziałek, 23 czerwca 2008

Pet Shop Boys - Introspective - 1988











01. Left To My Own Devices
02. I Want A Dog
03. Domino Dancing
04. I'm Not Scared
05. Always On My Mind/In My House
06. It's Alright

Trochę ciężko w to uwierzyć, ale zaczyna się lato, rok szkolny skończył się kilka dni temu, a ja zamiast robić coś konstruktywnego dla mojego zdrowia siedzę przy komputerze, jem pizze i piszę o kolejnej płycie grupy Pet Shop Boys. Na domiar złego to jest bardzo wakacyjna płyta...a dziś leje potworny deszcz! To wymaga szczegółowej introspekcji. Trudne?
Zastanówmy się na początku kto w ogóle wymyślił takie słowo jak ''Introspekcyjny''. Chyba Pet Shop Boys. A przynajmniej ja spotkałem się z nim po raz pierwszy gdy postanowiłem posłuchać ich trzeciej studyjnej płyty z 1988 roku pod takim właśnie tytułem - Introspective. Czy grupa zgodnie z tytułem postanowiła przeanalizować swoje poprzednie płyty i na podstawie wyciągniętych wniosków nagrać kolejny udany album? Na takie pytania zwykle odpowiadam na końcu, tym razem jednak nie będę owijał w bawełnę, ponieważ każdy kto choć raz przesłucha ten album, a ma porównanie z innymi pozycjami grupy dostrzeże konkretne i wyraźne zmiany jakie zaszły w ciągu zaledwie 11 miesięcy od wydania Actually. Mało tego, ostatni singiel z Actually, a pierwszy z Introspective dzieliło tylko 6 miesięcy. Już wtedy zespół pokazał, że jest bardzo pracowitym tworem, co zostało im do dzisiejszego dnia, choć nie wiele osób sobie z tego zdaje sprawę.

Introspective to 7 dosyć dziwnie ułożonych, barwnych kolorowych pasów, które mają za zadanie symbolizować 7 piosenek ujętych na albumie - a dobrze, że 90% z was pewnie nigdy nie widziała na oczy ohydnych wkładek w środku. Tylko 7. Za to trwających łącznie ''tradycyjne'' 48 minut. Bo Introspective brzmi raczej jak extended album z wydłużonymi wersjami największych hitów grupy. Mało zorientowana osoba może nazwać to w dodatku kolejną częścią serii Disco z remixami.
Trochę nieścisłości zawarłem w zdaniu, że duet Tennant/Lowe zapracowywał się na śmierć przy pracach nad tą płytą. Faktycznie tylko dwie piosenki zostały napisane na ten krążek. Jest to Domino Dancing, jeden z najbardziej popularnych utworów Brytyjczyków, z bardzo wyraźnym akcentem muzyki latynoskiej oraz Left To My Own Devices, produkt współpracy z Trevorem Hornem. Reszta to albo covery (Always On My Mind, It's Alright) albo też piosenki, które przetrwały sesje do pierwszego i drugiego albumu (I Want A Dog, I'm Not Scared).

Na początku wszystko jest przemieszane. Nowy utwór, Left To My Own Devices wita się z słuchaczem stylem kompozycji z poprzedniej płyty. Zbyt wiele się nie zmieniło jeśli chodzi o warstwę muzyczną. Aczkolwiek po raz pierwszy wychodzi tu na jaw kolaboracja Pet Shop Boys z żywą orkiestrą, która wyraźnie słyszalna jeszcze bardziej potęguje wrażenie monumentalności ośmiominutowego minutowego utworu! Oczywiście wersje singlowa Left To My Own Devices, jak i singlowe wersje kolejnych singli z płyty zostały drastycznie skrócone i znacząco przez to różnią się od oryginałów. Akurat w wypadku opisywanego numeru żal może być tylko operowych wstawek Sally Bradshaw - i tak tylko koneserom muzyki klasycznej, którzy raczej nie sięgną po to CD.
Więcej do zarzucenia mam praktycznie jedynej znanej szeroko edycji Domino Dancing. Niby zwrotki i refreny brzmią i są rzeczywiście identycznie. W międzyczasie jednak rozbudowany utwór posiada kilka fantastycznych solówek zagranych czy to na gitarze akustycznej, klawiszach czy być może najpiękniejszej, na trąbce. Jako podkład cały czas słyszalne jest ''ostro cięte'' klawiszowe tło, które niestety w pewnym momencie dostaje się pod władanie scratchingu. Spore zmiany słychać również w kompozycji Always On My Mind, dodatkowo wspomożonej przez króciutki utwór In My House pojawiający się w pierwszej części kompozycji.
Extended (nie powinienem chyba tak się wyrażać, ale jakoś trzeba nazwać alternatywnie wersje albumową) charakteryzuje się bardziej klubowym rytmem i wyraźną separacją klawiszy, których dźwięk jest wyraźnie zmieniony co niestety według mojej opinii nie dodaje piosence uroku.
You were always on my mind it's true I never thought of anyone else but you You were on my mind and in my dreams
Pojawienie się tego fragmentu nie występującego w tekście singlówki zwiastuje nam początek drugiej części składowej piosenki. Zmienia się wtedy konstrukcja kompozycji, wchodzi granie przypominające niektóre momenty z płyt takich artystów jak np. New Order. Imitacja instrumentów dętych, drugi plan nabiera zdecydowanie spokojniejszego kształtu przy zachowaniu ciągłego pląsającego się wkoło rytmu.
Dopiero po kilku przymiarkach w okolicach 5:30 startujemy z dobrze znanym wszystkim z radia utworem. Brzmi tak samo, wzbogacony jedynej przez fantastyczne bębny. Potem znów następuje jakby wymieszanie obu części razem. Naprawdę fantastycznie skonstruowany numer. Prawie 10 minut muzyki w bardzo progresywnym wydaniu. Najlepszy utwór na płycie.
Efekt kulminacyjny kryje się więc pod 5. Zanim do niego trafimy czeka jeszcze spotkanie z najmniej interesującym I Want A Dog. Dosyć monotonny, z błahym tekstem o czworonogach odbiera trochę siły i magii Introspective. Dobrze prezentuje się tylko sekcja klawiszy (fantastyczne solo w połowie tracka, budzące na myśl trochę Simply Red-owe klimaty) i po raz kolejny dęciaki, robiące nie małe zamieszanie na płycie.
Dla wyrówanania harmonii mamy I'm Not Scared. Utwór napisany przez zespół dla Patsy Kensit, tym razem wyłącznie w ich wykonaniu. Piosenka o nieszczęśliwej miłości podana mimo to w formie interesujących strof: ''Tonight the streets are full of actors. I don't know why. Oh, take these dogs away from me, Before they, they bite''.
Ostatni utwór na płycie (It's Alright) to ciekawa interpretacja piosenki Sterlingga Voida w stylu soul [inna (znów!) wszakże niż singlowa] i jednocześnie nawoływanie do zaprowadzenia pokoju na świecie (nawiązania do wojen a Afganistanie i RPA), bo: ''the music play forever''. Najdłuższa kompozycja na albumie, wymaga odrobiny cierpliwości, nawet dla fanów, których ten utwór mocno zdziwił. Do piosenki powstał bardzo charakterystyczny teledysk, gdzie członkowie grupy otoczeni są przez gromadę bobasów.
Duży plus należy postawić przy tej płycie za sam pomysł jej realizacji. Nie od dziś znamy muzyczny rynek. Tak nietypowy album mógł okazać się komercyjnym samobójstwem....okazał się największy sukcesem Pet Shop Boys w historii i osiągnął wynik prawie 5 mln egzemplarzy na całym świecie. Grupa na Introspective postanowiła spuścić tęgi łomot nawet najbardziej wytrwałym parkietowym wyjadaczom i jednocześnie dostarczyć fanom aż nadto rozrywki, jakby wiedziała i z góry założyła jak wyglądać będzie ich kolejny, przełomowy i najważniejszy album Behaviour. Proponuję nacieszyć się dźwiękami Introspective i co za tym idzie mieć z tego czystą zabawę i przyjemność, bo w przyszłości grupa już nie będzie wykonywała żadnych intro, retro czy innego rodzaju ''spekcji''.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ciekawa jest wersja Demo "Domino Dancing", zawarta na skłądance "AAurally 1"

-stavanger-

pawelsoja pisze...

Widzę, że trochę obeznany jesteś w temacie :) Nawet wiesz co to Aurally ;) Potwierdzam opinię.