środa, 18 czerwca 2008

Morrissey - Greatest Hits - 2008






01. First Of The Gan To Die
02. In The Future When All's Well
03. I Just Want To See The Boy Happy
04. Irish Blood, English Heart
05. You Have Killed Me
06. That's How People Grow Up
07. Everyday Is Like A Sunday
08. Redondo Beach
09. Suedehead
10. The Youngest Was The Most Loved
11. The Last Of The Famous International Playboys
12. The More You Ignore Me The Closer I Get
13. All You Need Is Me
14. Let Me Kiss You
15. I Have Forgiven Jesus

2008 rok na razie upływa nam pod dyktando przeciętniaków, którzy rozpychają się w serwisach skąd można ściągać darmowe płyty w formacie mp3 i próbują czy to intrygującą okładką lub tytułem przyciągnąć do siebie takiego skromnego usera jak ja. Już się na szczęście na tym wszystkim poznałem i wybieram tylko polecane i wydające się ''pewniakami'' pozycje. Sam od siebie polecić mogę tylko kilka udanych reprezentantów sceny noworocznej. Jak na ironię jednym z nich, a może nawet płytą, której należy się największa uwaga jest składanka, a nie studyjny, pełen świeżości album. To składanka hitów Pana Morrisseya pod jakże bardzo klarownym tytułem Greatest Hits, a Morrisseya nie trzeba nikomu ani nigdzie przedstawiać.

To już kolejna pozycja z tej serii i druga w 21 wieku, która sygnowana jest nazwiskiem tego artysty. Uwielbiam słuchać dobrych składanek, ale zawsze lubię trochę ponarzekać w przypadku gdy artysta wydaje takie płyty nazbyt często. Dlaczego? Wiem, głupie pytanie...Tym razem mogę jednak usprawiedliwić samą ideę tego przedsięwzięcia. Morrissey choć solo pozostaje na scenie już 20 lat (o właśnie!, ładna rocznica, to tak przy okazji mi się teraz nasunęło jako niezły powód) prawdziwy sukces osiągnął na samym początku kariery za sprawą debiutanckiego Viva Hate, z którego nie mogło zabraknąć na Greatest Hits utworów Everyday Is Like A Sunday, gdzie pobrzmiewają jeszcze echa The Smiths i Suedehead oraz ostatnimi dwiema płytami, nagranymi po prawie 7 letniej przerwie. I ma to odbicie na trackliście. Na albumie znalazło się wszystkich osiem singli promujących You Are The Quarry (2004) i Ringleader Of The Tormentors (2006). Dorzućmy do tego jeszcze dwa premierowe nagrania czyli That’s How People Grow Up brzmiące po prostu jak typowy Morrissey i All You Need Is Me, skierowane w stronę mocniejszych brzmień. Po krótkim sumowaniu wychodzi 10 świeżych kawałków, a na starsze kompozycje zostaje tylko 5 pozycji! Nic jednak dziwnego, że zdecydowano się na taką formę płyty. Irish Blood English Heart, Let Me Kiss, You Have Killed Me....to wszystko są już sztandarowe pozycje w dyskografii artysty. Wspaniałe linie melodyczne i charakterystyczny wokal to cała recepta na sukces Morrisseya. Nigdy przecież nie był specjalnym pionierem w dziedzinie poszerzania muzycznych horyzontów. Nigdy nie próbował pisać piosenek w sposób alternatywny od ogólnie przyjętych reguł. Miał zarówno wrogów, twierdzących, że po odejściu z The Smiths rozmienił się na dobre grając zwykły pop, ale i zwolenników, którzy widzieli w nim jednego z najbardziej płodnych w przeboje artystów lat 90.

Między tą składanką najlepszych numerów z ostatniego okresu w karierze Morrisseya (brakuje mi tylko I Like You, ale to nie było singlem i pewnie to skreśliło jego szansę na pojawienie się tutaj) znajdziemy jednak te teoretycznie najsłodsze rodzynki z ubiegłego wieku. Oprócz wspomnianych wyżej dwóch utworów z Viva Hate jest to Redondo Beach, utwór z repertuaru Patti Smith, który pojawił się na płycie Live At Early Court w 2005 roku i był singlem promującym ten koncertowy materiał. Według mnie niestety najsłabszy moment kompilacji, zbyt ubogo zaaranżowany i odegrany bez emocji. Zamiast tego chętnie zobaczyłbym na Greatest Hits coś z innej płyty, a wybór szeroki: Kill Uncle, Your Arsenal, Southpaw Grammar, Meladjusted – z tych płyt na kompilacji nie pojawił się nawet jeden kawałek. Szczególnie bulwersuje brak materiału z ery Your Arsenal, która uznawana jest obok Vauxhall And I za najlepszy krążek Morrisseya i przyniosło hit Glamorous Glue. A jeśli jestem już przy Vauxhall And I to z tej płyty nie mogło zabraknąć numeru The More You Ignore Me The Closer I Get, który od pierwszych sekund zachwyca swoim prostym, a jednocześnie beatlesowsko-przebojowym riffem. Podobno Morrissey to jedyny artysta, który potrafi zaśpiewać: I’ll be in the bar, with my head on the bar....i brzmi to świetne ;). Całość dopełnia jeden z pierwszych singli artysty z 1989 roku The Last Of The Famous International Playboys. Oparty na wyraźnie zaznaczonej perkusji, świetnej grze syntezatorów, chyba największy przebój w dorobku artysty. Przynajmniej dla mnie jest to jeden z najlepszych refrenów w historii muzyki. Po za tym, choć TLOTFIP traktuje o słynnym niegdyś brytyjskim gangsterze (Reggie Kray), tekstowo jest bardzo zabawnym kawałekiem. I powtórzę się jeszcze raz – te syntezatory!

Nie mam powodów jak widać by krytykować Morrisseya (czy raczej jego wytwórni?) za wydanie tej kompilacji. Jest to prawdziwy zbiór najlepszych piosenek w jego karierze. Tylko, że w jego przypadku najbardziej adekwatnym wydaje się przygotowanie wersji co najmniej z 20-22 kawałkami, a kto wie czy nie wydawnictwa dwu-dyskowego. Gdyby oprócz tego były wokalista The Smiths nie zapełnił wcześniej swojej dyskografii trzema podobnymi bestami to Greatest Hits byłoby naprawdę jedną z najważniejszych premier tego roku, myślę, że nie tylko na rynku składanek.

Brak komentarzy: