sobota, 21 czerwca 2008

Pet Shop Boys - Please - 1986











01. Two Divided By Zero
02. West End Girls
03. Oppurtunities (Let's Make Lots Of Money)
04. Love Comes Quicklu
05. Suburbia
06. Oppurtunities (Reprise)
07. Violence
08. I Want A Lover
09. Tonight Is Forever
10. Later Tonight
11. Why Don't We Live Together?

''Najnowszy album Pet Shop Boys ''Proszę'', proszę'' - Taka prośba, która 24 marca 1986 roku miała zostać wypowiedziana z ust potencjalnego nabywcy płyty Pet Shop Boys bardzo rozbawiła członków zespołu. Tylko z tego powodu grupa postanowiła nadać taki właśnie tytuł ich debiutanckiej płycie, która rozpoczęła karierę jednej z największych i najlepszych popowych grup przełomu 20 i 21 wieku.

Zanim jednak nastał 24 marca 1986 roku musiało dojść do pamiętnego spotkania w sklepie muzycznym na Kings Road, gdzie znany już dziennikarz muzyczny Neil Tennant i początkujący architekt Chris Lowe kupowali rzeczy potrzebne im do własnych amatorskich poczynań w zakresie muzykowania. Tennant z powodu pracy i co za tym idzie zamiłowania do muzyki, Lowe natomiast wychował się w bardzo muzykalnej rodzinie i miał już za sobą epizod....w progresywnie rockowym zespole Stallion.
Połączyła ich fascynacja muzyką elektroniczną i nowinkami technicznymi, które w połowie lat 80 zasypały rynek sprzętu muzycznego. Wkrótce potem Neil Tennant wykorzystał swoją pozycje w gazecie Smash Hits! i w sierpniu 1983, po koncercie grupy The Police z którą miał przeprowadzić wywiad, spotkał się ze znanym producentem Bobbym Orlando.
Wszystkie wspomniane wydarzenia zaowocowały wydaniem kolejno singli: One More Chance, Oppurtunities (Let's Make Lots Of Money) oraz West End Girls. Żadna z kompozycji nie odniosła sukcesu, oprócz West End Girl, które stało się umiarkowanym przebojem w klubach w Kalifornii. Duet jednak się nie poddawał i dostrzegając potencjał tej ostatniej kompozycji wydał ją jeszcze raz na singlu w Październiku 1985 roku. Wyniki były piorunujące. Zarówno lista Uk Chart jak i US Bilboard zostały podbite w 100%. Utwór opowiadający o różnicach między klasą średnią zamieszkująca wychodnią dzielnicę Londynu (East End), a zamożniejszą klasą konsumentów z West Endu został swego czasu uznany nawet najlepszym utworem w historii muzyki. Cytowany czy wręcz rapowany tekst i zimny, angielski wydźwięk kompozycji to główne zalety dzięki, którym Pet Shop Boys błyskawicznie znaleźli się w pierwszej lidze. Wydanie albumu nie stanowiło więc już większego problemu. I tu wracamy do początku naszej historii.

Płyta pojawiła się 24 marca, poprzedził ją jeszcze singiel Love Comes Quickly, który jednak nie zbliżył się popularnością do poprzednika. West End Girls zrobiło jednak swoje. Top 10 w Anglii, Niemczech i nawet Stanach to z pewnością przewyższylo oczekiwania zespołu. Tennant od tego czasu postanowił poświęcić się tylko muzyce i odszedł ze Smash Hit!. A co słychać na płycie? W końcu ponad 3 miliony osób ma ją dzisiaj w swojej kolekcji. Zauważalna jest wyraźnie typowa produkcja lat 80. Dużo syntezatorów, bębnów, ''tasowanych'' beatów i post-amerykańskie brzmienie. Unikalności jednak z pewnością dodaje głos Neila Tennanta, rozpoznawalny, nie do podrobienia. Praktycznie taki sam już od 22 lat. Rozpoczynający całość Two Divided By Zero z wsamplowanymi dźwiękami zabawki Speak And Spell służącej do nauki mowy to na dobry, bardzo mocny początek. Ze wszystkich stron atakuje słuchacza spiętrzone brzmienie klawiszy i sztucznie wygenerowane orkiestrowe wstawki. Dalej według mody, która została zapoczątkowana w tamtym okresie, znajdujemy single, zwykle umieszczane właśnie pod pierwszymi numerami na płytach. Pojawia się nowa wersja Oppurtunities (z video wyreżyserowanym przez Zbigniewa Rybczyńskiego), brzmiące wręcz industrialne dzięki skumulowanemu brzmieniu beatów perkusyjnych. Kolejny mocny pocisk i przykład jak doskonałe teksty potrafi pisać Neil Tennant. Tym razem o dwóch nieudacznikach, typowym osiłku i intelektualiście, którzy próbują zarobić dużą kasę. Oppurtunities pojawia się jeszcze raz jako Reprise w środkowej części płyty. Zaledwie 33 sekundowy wypełniony jest głosami rozmawiających osób i posiada lekko gospelowy charakter. Ogółem nie wnosi nic interesującego do albumu.

W drugiej części Please znajdziemy kolejne świetliste przykłady muzyki lat 80. Tonight Is Forever albo I Want A Lover spokojnie mogłyby być podpisane nazwą Bananarama, Soft Cell czy też Frankie Goes To Hollywood. W międzyczasie kolejny hit, Suburbia, która w swojej pierwotnej wersji brzmi najsłabiej z wszystkich trzech (jest jeszcze singlowa i video mix). Wszystko przez trochę liche, zabawkowe klawisze i dziwną artykulację głosu w refrenie. W dodatku gdzie jest ten klimat grozy z fantastycznego ''mostu''?
Po kilku drobnych zmianach utwór prezentuje się jednak o niebo lepiej w dwóch kolejnych wersjach i jest w kanonie moich ulubionych dokonań Pet Shop Boys. Zespół stawia na przebojowe i chwytliwe melodie. I Want A Lover zwraca uwagę ciekawie zbudowanymi zwrotkami złożonymi z kilku coraz to wyższych akordów przez co otrzymujemy trochę złowrogi nastrój. W refrenie natomiast pojawia się zaskakująca partia trąbki. Po dawce kilku ''exciterów'' chwila oddechu przy Later Tonight. Zagrany tylko na klasyczny fortepian (nie żaden Roland JX-10) i z rozmazaną plamą tego z nawiasu. Tennant w swoim żywiole. Ballada, gdzie można pokazać swoje możliwości wokalne. Ostatni na płycie, to zarazem najbardziej amerykański jak dla mnie Why Don't We Live Together. Jak dobrze słychać, wkład Stephana Hague (Amerykanina, a jakże!), aż nadto wyraźny. Zawodzący refren ''Baby, why don't we live together'' i ''czarny chórek'' (pojawiający się nie tylko w tym utworze) jeszcze bardziej potęguje to wrażenie. I właśnie ta dość amerykańsko brzmiąca produkcja, spuścizna po pracy z Bobbym Orlando powoduje, że brzmienie takiego Oppurtunities i Tonight Is Forever albo Love Comes Quickly i Violence znacząco się różni. Przez co ma się wrażenie, że płyta to jakby zestawienie piosenek z kilku różnych okresów.

Nie ulega jednak wątpliwości, że Please to bardzo miła dla ucha płyta, poświęcona głównie tematyce miłości ukazanej jednak w sposób androgeniczny, co jak się później okazało miało swoje podłoże. Please w swoim czasie jest także prawdziwą gratką dla DJ zastanawiających się co zapuścić spragnionej przebojów publice. To jeszcze nie jest prawdziwe Pet Shop Boys. Prawdziwe Pet Shop Boys wyciągnie wnioski z zarzutów jakie im tutaj postawiłem i już w następnym roku postara się o lepszego następce.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Moja ocena to 4,5/5
zdecydowanie bardziej podoba mi się pierwsza część płyty z "Love Comes Quickly" i "Opportunities..."

-Stavanger-