środa, 18 czerwca 2008

Garbage - Version 2.0 - 1998











01. Temptation Waits
02. I Think I'm Paranoid
03. When IGrow Up
04. Medication
05. Hammering In My Head
06. Special
07. Push It
08. The Trick Is To Keep Breathing
09. Dumb
10. Sleep Together
11. Wicked Ways
12. You Look So Fine

Koniec lat 90 to bez wątpienia ważny okres w historii muzyki. Byłbym dość zachowawczy gdybym wspomniał tylko o takich płytach jak OK Computer, Is This Desire?, In The Aeroplane Over The Sea, 13...ale na więcej nie ma tu miejsca, wszak to nie o nich pisze. Kiedyś zanim poznałem te albumy, uważałem, że końcówka lat 90 to dość kiepski okres w muzyce. Teraz zostaje tylko przy zdaniu, że początek 21 wieku był kiepski. Version 2.0 to idealne potwierdzenie moich słów. Wszystkie wymienione wyżej płyty to klasyki muzyki alternatywnej, brzmienia, które nie szuka przyjaźni z komercją. Ale na świecie musi zachodzić równowaga, więc Garbage w 1998 roku nagrało Version 2.0.

W muzyce grupy zaszły spore zmiany. Znów jestem zmuszony zacząć pisać recenzję od pierwszego numeru na płycie. W końcu to właśnie Temptation Waits doskonale pokazuje, że w porównaniu z poprzednim krążkiem, Garbage postawiło na bardziej elektroniczne, by nie powiedzieć nawet dyskotekowe brzmienie. Wyraźnie słychać, że to co było atutem na poprzedniej płycie, czyli łatwo zapamiętywalne riffy odeszło na trochę dalszy plan. Dominują doskonale dopasowane do siebie dźwięki wydobywane z syntezatora i Bóg wie jakich innych urządzeń. Podobnie w jednym z największych przebojów grupy, I Think I'm Paranoid. Tam tylko refren daje znak, że Garbage nie tylko nastroił się na pop tworząc ten album. Warto zwrócić uwagę w tym kawałku na świetny most. Mogę słuchać go w kółko i żałuję, że nie powstała jakaś Extended Version, która pewnie pozwoliłaby rozkoszować się tym momentem kilkanaście sekund dłużej. Romans ze 100% popem i to na najwyższym poziomie da się odczuć przy skocznym When I Grow Up (pa pa pa pa ;)), Special czy moich ulubionych balladach z lat 90, w których Garbage są prawdziwymi i niedoścignionymi mistrzami (The Trick Is To Keep Breathing, You Look So Fine). Oprócz tego Version 2.0 dysponuje tym co było jedną z zalet pierwszego krążka. Mianowicie znów kompozycje potrafią być osadzone w różnych klimatach tego samego gatunku, a jednak jest w tym wszystkim czynnik powodujący ich niezmierną spójność. Album od początku do końca słucha się bardzo dobrze, tracklista jest ułożona idealnie.
Mimo ogólnego ujarzmienia bardziej drapieżnej formy kompozycji, zdarzają się wyjątki, które zdają się potwierdzać regułą. Dumb. Sam tytuł sugeruje, że kawałek do przesadnie potulnych nie należy.
To chyba najmocniejszy numer gitarowy, lecz to nie powoduje wcale, że cała zabawa elektroniką schodzi na dalszy plan. Tuż po Dumb zaczyna się jeden z moich faworytów, mroczny, cholernie przebojowy Sleep Together, przyprawiony masą drobiazgów (lasery-bajery), który szczególnie w końcówce nabiera rozpędu...i przechodzą mnie dreszcze. Tematyka tekstów na płycie dotyczy głównie relacji damsko-męskich. Nie jestem fanem tego typu liryk, ale Garbage robią to całkiem przyzwoicie nie popadając w ogóle w banał. Najlepsze przykłady to wspomniany Sleep Together, Special, When I Grow Up i Push It. Ciekawostką jest I Think I'm Paranoid, który podobno jest skierowany do...wytwórni płytowych.
A powolniejsze kompozyche to już swoją drogą (tam chyba nic innego jak miłość nie mogłoby wystąpić). Największe wrażenie z tych wolniejszych numerów robi na mnie The Trick Is To Keep Breathing, utwór, który powstał pod koniec sesji do pierwszego albumu, a dokładnie to egzystował wtedy w postaci linii basu, która jak wierzyć członkom grupy nie zmieniła się ani trochę. To bardzo nastrojowy kawałek, do słuchania, którego potrzebny jest mi odpowiedni nastrój, a przynajmniej powinien być odpowiedni jeśli chce się ten utwór pokochać. Widocznie grupa układając swoją składankę The Best Of była aż w za dobrym, bo The Trick Is To Keep Breathing nie znalazł się płytce. Wywołało to w środowisku i fanowskim i dziennikarskim, duże zaskoczenie i często też oburzenie (u mnie też!). To w końcu jedna z wizytówek zespołu.
Wspomnę jeszcze o Hammering In My Head, najbardziej rozbudowanej kompozycji na płycie, która spełnia tu funkcje utworu As Heaven Is Wide z debiutanckiego krążka. Nie jest to typowy hiciorek, osadzony na szalonym beacie i fajnych bębnach zmienia co pewien czas swoje oblicze stając się raz slow-trackiem, raz rozpędzonym wymiataczem parkietu, a na koniec przybiera formę recytowanych strof, gdzie muzyka schodzi na dalszy plan i stopniowo przygasa. Oryginalnie. Świetnie brzmi w rozbudowanej koncertowej wersji.
Version 2.0 to kolejny dowód na to jak Garbage potrafi poradzić sobie w różnych muzycznych klimatach. Może niekoniecznie sam album jest wypełniony tak rozmaitymi barwami jak debiut, ale Version 2.0 pokazuje już zespół doświadczony, ograny, który nie ma problemów z dostosowaniem się do wymogów rynku. I tylko chwała im, że nie wpływa to w żaden sposób na obniżenie lotów kompozycji. Version 2.0 osiągnęło wielki (szczególnie dzięki dużej popularności singla Push It, do którego nakręcone genialne video) sukces komercyjny i obrobiło z pieniędzy swoich fanów, bo zdobyć 6 singli to nie lada wyczyn dla portfela. Pół-żartem pół serio mogę napisać, że może chwilowy brak środków finansowych spowodował tak słabą postawę na rynku beautifulgarbage, następczyni Version 2.0. Podsumowując, Version 2.0 to na razie (podkreślam - na razie) ostatnie wielkie osiągnięcie grupy. Taki perfekcyjny album na party, może zasłużyć tylko na najwyższe noty.








Brak komentarzy: