wtorek, 8 lipca 2008

Pet Shop Boys - Bilingual - 1996












01. Discoteca
02. Single
03. Metamorphosis
04. Electricity
05. Se A Vida E (That's The Way Life Is)
06. It Always Comes As A Surprise
07. A Red Letter Day
08. Up Against It
09. The Survivors
10. Before
11. To Step Aside
12. Saturday Night Forever

W połowie lat 90 w Zjednoczonym Królestwie królował britpop i muzyka, która tak na dobrą sprawę jest jedną z części składowych w/w gatunku nie miała łatwa. Artyści z bagażem doświadczeń nie radzili sobie na rodzimych listach przebojów (Erasure, Duran Duran), a niektórzy wręcz zawiesili działalność, właśnie w tym traumatycznym dla nich okresie ''połówki''. Na całe szczęście kryzys zarówno artystyczny jak i w tamtym okresie już wieko średniego nie dotknął Neila Tennanta i Chrisa Lowe.

Pet Shop Boys w 1995 zaczęli pracę nad kolejnym krążkiem. Bilingual był drugą płytą wydaną w systemie 3-letnim, który towarzyszył grupie przez kilka następnych pozycji, a teraz znów powraca (przynajmniej tak podają źródła, że nowa płyta na początku 2009). Pracę zaczęto jednak już w 1994 roku. Very i jej ogromny sukces zaciągnął grupę w najdalsze części świata przy okazji koncertów w ramach Discovery Tour. Jednym z punktów wycieczki była Ameryka Południowa. Na tym też duet skupił się najbardziej. Wystarczy popatrzeć na tytuły i wsłuchać się w teksty takich piosenek jak Se A Vida E (That's The Way Life Is), Discoteca oraz Single Bilingual i od razu można pojąć czemu płyta nosi tytuł ''Dwujęzyczny''. Angielski oczywiście to język przyszłości, to język podstawa, a tym bardziej podatawa dla Neila Tennanta. Mimo to w powyższe kompozycje wplecione jest sporo wersów z języka Hiszpańskiego, który jak powszechnie wiadomo jest używany prawie w całej Ameryce Południowej. Na tym nie koniec inspiracji. Otwierająca Bilingual Discoteca, z wariacyjnymi samplami i świetną sekcją flamenco to nic innego jak utwór wyrwany z jednej z Połudiowych dyskotek, sprawiający wrażenie nagranego w parnej Amazońskiej dżungli. Doskonały (zmarnowany) materiał na singla. Discoteca i następujący potem Single tworzy jakby jeden długi, złożony kawałek. Tym razem mamy lekko przetworzony (ala ''katarowy'' głos) wokal i prawie identyczną pracę beatów jak w poprzedniku. Smaczku po raz kolejny dodają dęciaki....a wszystko kończy się cytatami z Discoteci - ''Gdzie tu jest najbliższa dyskoteka?'' - oczywiście po hiszpańsku. Bilingual przesiąknięty jest zresztą rytmami podrywającymi do tańczenia. Pod tym względem przewyższa nawet płytę Very. Se A Vida E (That's The Way Life Is), największy przebój tamtego okresu w karierze zespołu to kumulacja całej pozytywnej energii jaka znajduje się pod żółtą okładkę, na 5 calowym dysku. Być może najwcześniej napisany przez duet na sesji, prezent dla będącego w depresji przyjaciela wokalisty. Se A Vida E prezentuje największe wpływy dalekich wojaży grupy w strukturę kompozycji. Pet Shop Boys w celu nagrania drugiego singla z płyty użyli sampli z utworu Estrada Da Paixao, brazylijskiej grupy Olodum. Wesołe syntezatory, masa egzotycznych smaczków, dęciaki (w kółko je można chwalić za działanie na całej tej płycie) i kapitalna perkusja. W swoim ''regionie'' song perfekcyjny pod każdym względem...a przyjaciel już chyba szczęśliwy do końca życia.

Jak wspomniałem Se A Vida E była ''tylko'' drugim singlem z albumu i to dość nieszczęśliwy wybór. Sam zespół przyznał, że popełnił błąd wstawiając na głównego promotora kompozycje Before.
Piosenka ta kompletnie nie oddaje atmosfery jaka panuje na trackliście Bilingual. Before to pop/soul z jakimiś lekkim jazzowym zacięciem. Kawałek idealny do jakiegoś małego, cichego klubu na wieczorną imprezkę, ale czy równie dobrze sprawdza się w roli singla promującego tak żywy album, jednej z najbardziej odjechanych grup popowych? Nie tylko ja mam mieszanie uczucia co do tego wyboru jak i samej piosenki, która pokazuje raczej jak grałby Neil Tennat solo, gdyby nie współpraca z Lowem. W ogóle cała druga połowa albuma nie jest już tak dobra jak pierwsze 6 kompozycji. Oprócz Before jest też przyjemny acz zbyt wysoko nagrany (syntezatory) Up Against It, któremu według mnie brakuje mocnych, hardrockowych wręcz gitar i efekt byłby naprawdę bardzo dobry. A Red Letter Day to taki Bilingualowy Go West. Podniosły (też homo?) hymn o tym, że ciągle czekamy na kogoś kto powie, że nas kocha, a zdarzyć się to ma w tytułowy Red Letter Day (podniosły dzień, ale można też trochę pokombinować i napisać, że chodzi o walentynki chociażby). Zresztą o złożoności kompozycji i jej wyrazie świadczyć mogą wersy - ''all of those who don't fit in, who follow their instincts and are told they sin''. Dobitne podobieństwo to też fakt, że znów udziela się w tej kompozycji Rosyjski Chór Akademicki. W każdym razie utwór w klimatach disco/dance bez powera jak dla mnie. Jeśli ktoś już w tym momencie wątpi w sens muzyki słysząc określenie disco, niech lepiej nie słucha kończącego całość Saturday Night Forever. Nie muszę nic pisać. Tytuł przemówi sam (Bee Gees?).

Mój stan wiedzy na temat Pet Shop Boys każe mi myśleć, że nie tylko wydźwięk muzyczny płyty był wyjątkowy. Metamorfozę przeszły w pewien sposób teksty...no tak propo metamofrozy. I taki tytuł znalazł się na Bilingual. Autobiograficzny numer, który otwarcie pokazuje nam, że Pan Tennant woli chłopców. Po 1994 roku, kiedy w końcu wokalista zdecydował się przemówić na temat swojej orientacji takie teksty nikogo nie dziwią, a w dodatku ukazane zostało to w dość zabawny sposób. ''Każdy tekst jest osobisty'' - tak mówił o lirykach zawartych na płycie. W tym momencie można też zacząć się dogłębniej zastanawiać nad dwuznacznością tytułu płyty. Bilingual? Bilingul-sexual?....dalej....dalej.... A więc panie Tennat, tak jak w tekście - ''You grow up and experience this, a total metamorphosis'' Naprawdę ten utwór prawie w każdej linijce coś ciekawego zawiera (i to nieustane sex, sex, sex w backgroundzie). Nawiasem mówiąc Methamorphosis to fantastyczny utwór, w konwencji pop-elektronicznej z mówionym tekstem zahaczającym o rap i nie zważającym na interpunkcję.
Jeszcze chwilę zatrzymajmy się przy balladach. Są dwie, takie typówki. The Survivors. Ujdzie, miłe i przestrzenne. It Always Comes As A Surprise. Też UJDZIE. UJDZIE bo to piękny, najbardziej romantyczny chyba w karierze zespołu track. Pierwsza liga w towarzystwie Rent czy też Face The Truth. A w tle nadal ta Amerykańa dżungla i dialog fortepian-saksofon. Solówka nieziemska w wykonaniu tego ostatniego.

Patrzę i co widzę? Ktoś przypisał tej płycie łatkę Electro, House. Oh gdyby świat był taki prosty i można by stawiać tezy na podstawie wcześniejszych doświadczeń. Aż się boję myśleć ile osób zobaczyło taki opis Bilingual i nie sięgnęło z tego błahego powodu po niego.
Dzięki kolejnej porcji pomysłu na muzykę po raz kolejny można zaapelować do każdego kto nie lubi Brytyjczyków, żeby ''wszedł'' w ten album. Nie szukali żadnych innowacji, nie poddali się modnej konwencji grania jakiegoś trance czy innej techniawki i w czasie kryzysu DOBREGO popu sięgnęli po folklor i najlepsze cechy swojego unikalnego stylu. Może razić to brzmienie disco w niektórych momentach, mogą razić nachalne gejowskie teksty i jak zwykle - wokal, ale jeśli ktoś szuka dobrej płyty na lato to niech wali śmiało na allegro i kupuje. Aha, i tylko frapuje mnie ciągle ta kwestia, a raczej pytanie postawione w utworze rozpoczynającym Bilingual - ''Gdzie tu jest najbliższa dyskoteka?'' - bo odpowiedź wydaję się być bardzo oczywista.



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kilka uwag:
1)O ile pamiętam to trasa Discovery Tour była największa klapą finansowa w karierze PSB.
2) Se A Vide E przebojem było ........niewiem gdzie? .Ja osobiście lubie ten utwór.
3) Bilingual moim zdaniem to początek końca PSB.
4) Ich ostanie dokonania, chociażby produkcja ostatniej płyty Robbiego Williamsa otarły sie o pastiż ... i chyba żenadę?
5) Nie wróżę im rychłego i w glorii sławy powrotu na światowa scenę muzyczną.
6) Pozytyw: Mam ogromny sentyment i uznanie dla kilku płyt PTB. Tego nikt nie zmieni i mi nie odbierze do końca świata. Huurrraaa!!!!