wtorek, 15 lipca 2008

Tricky - Maxinquaye - 1995











01. Overcome
02. Ponderosa
03. Black Steel
04. Hell Is Round The Corner
05. Pumpkin (feat. Alison Goldfrapp)
06. Aftermath
07. Abbaon Fat Tracks
08. Brand New You're Retro
09. Suffocated Love
10. You Don't
11. Struglin
12. Feed Me

Tricky ma nosa do życiowych wyborów. Najpierw pod koniec lat 80 spotkał niejakiego DJ MILKO i postanowił założył grupę The Wild Bunch, później znaną jako Massive Attack. Zanim jednak debiutancki krążek MA ukazał się na rynku do jego drzwi zgłosiła się wówczas 15 letnia (!) Martina Topley-Bird, która tak urzekła artystę swoimi walorami głosowymi, że mimo młodego wieku zdecydował się na współpracę z nią, która trwała wiele lat. W końcu, w 1994 roku dokonał najważniejszej decyzji w swoim życiu. Odszedł z MA, twierdząc, że nigdy nie czuł się ich integralną częścią - rozpoczął karierę solową.

Przymiarki do albumu Maxinquaye (nazwany od imienia i nazwiska swojej matki) zaczęły się gdzieś-kiedyś w 1993 roku. Z najwcześniejszego okresu współpracy Thaws-Topley-Bird pochodzi kompozycja Aftermath, wydana nawet na limitowanym singlu na początku 1994 roku w celu wybadania rynku. Mimo uznanej marki jaką już wtedy było już MA, której Tricky wciąż był członkiem Aftermath nie znalazł miejsca na Brytyjskiej liście przebojów. Ale ''Co się odwlecze to nie uciecze'' mówi często cytowane powiedzenie. Po latach ten znakomicie przyprawiony porcją elektrycznych gitar dubowy kawałek to klasyk gatunku.
Kariera solowa na krótko została przystopowana pod koniec 1994 roku m.in. ze względu na wydanie krążka Protection rodzimego zespołu. Artysta wraca na scenę z początkiem 95 i serwuje od razu: znakomity singiel Overcome (34 w UK) i w krótce potem płytę Maxinquaye, która wtacza się do czołowej trójki zestawienia. Znajdą się odważni, którzy być może znając późniejsze losy muzyka zarzucą, że to był sukces wywołany popularnością Protection, bo przecież nigdy potem Tricky nie był w stanie nagrań równie udanej płyty. Muzyka jednak obroni się sama.

Na swoim debiucie Tricky z początku wydaje nam się tylko gościem i gdyby nie odpowiednie przypiski w książeczce można by wnioskować, że to debiut pewnej bardzo zdolnej i młodej brytyjki. Jakby świadom swoich walorów głosowych Thaws pozwala prawie we wszystkich piosenkach by główną rolę grała tam Bird. W singlowym, napełnionym obfitą dawką mistycznych dźwięków i plam Overcome daje jej nawet pole do samodzielnego popisu.
Album został tak skonstruowany, że jego pierwszą część tworzą same hity na czele z wspomnianym Overcome, Ponderosa oraz Hell Is Round The Corner (Tricky w końcu dochodzi do głosu!). Druga część to te mniej znane numery, które zaczyna niesamowicie energetyczny i pulsujący Brand New The Retro ze znakomicie wykorzystanym samplem z piosenki Bad M.Jacksona, a kończy równie intrygujący i ponury jak opener utwór Feed Me z fajnym, wychodzącym poza rytm beatem.
Bad wydaje się nie być jedyną inspiracją artysty przy tworzeniu Maxinquaye. Płyta wykorzystuje na swoje potrzeby dźwięki takich artystów jak The Smashing Pumpkins, Shakespears Sisters czy Portishead. W przypadku tego ostatniego praktycznie cała linia melodyczna z utworu Glory Box została wpleciona do kawałka Hell Is Round The Corner. Mimo licznych podobieństw obu numerów, niewielkiemu odstępowi czasu w jakim obie kompozycje pojawiły się na rynku czy też mało przebojowej struktury kompozycji (zero podziału na refren czy zwrotki) utwór stał się największym hitem z Maxinquaye dochodząc do 12 miejsce w UK. HIRTC wykorzystany został również na soundtracku do filmu The Crow City Of Angels.

Teksty na płycie także nie są w pełni własne. Muzyk zastosował bardzo ciekawe rozwiązanie ''kradnąc'' liryki z piosenek MA (obyło się bez problemów, bo sam wcześnie podarował kilka swoich, przeznaczonych na debiut na potrzeby Protection) i w taki to sposób Overcome to Karmacoma, a Hell Is Round The Corner pierwotnie nazywało się Eurochild. Teksty zgadzają się w 100%, inna jest tylko muzyka. Krytycy nie mogli nachwalić się Maxinquaye ''zarzucając'' jej niesamowite połączenie przeróżnych muzycznych gatunków takich jak hip hop/electronica/dub/soul oraz mimo swojej złożoności łatwy odbiór w eterze. Ten nadzwyczajny sukces komercyjny pozwolił jeszcze ''późno'' w 1995 roku wydać na małej płytce kompozycje Pumpkin nazwaną tak na część swoich protoplastów, ale z dynią nie mającą nic wspólnego.
Gościnnie pojawia się w tym miejscu Alison Goldfrapp, w połowie lat 90 dopiero zaczynająca swoją karierę muzyczną. Gościnnie oczywiście tylko z przypisu, bo to ona odgrywa tu główną rolę wokalistki. Thaws tradycyjnie, jak na większości płyty użycza swojego sexownego i mrukliwego głosu okazjonalnie. Ten duet stworzył najlepsze 4 i pół minuty Maxinquaye. Delikatne i powoli ciągnące się Pumpkin to teren na którym przecudowny głos Goldfrapp czuje się jak ryba w wodzie. Klimat został podtrzymany w bardzo zmysłowym klipie z ''zagubionym światełkiem'' na pierwszym planie. Szkoda, że nie udało się zaprosić Billy'ego Corgana. To byłoby trio!
W utworze You Don't pojawia się jeszcze jeden gość - kolejna wokalistka - o pseudonimie Ragga.
Jej mocny głos, budzący lekkie skojarzenia z divami lat 60 albo też Sharą Nelson, wcześniejszą współpracowniczką...tak, tak...Massive Attack oplata numer, będący hołdem dla Jamajskich dźwięków zakorzenionych mocno w regge.

Wszechstronność płyty zachwyca. Maxinquaye nie sposób się znudzić, bo jest to najlepszy album w historii, który rozwija pojęcie muzyki trip hopowej, wychodzi z pewnych barier, a jednocześnie jest kwintesencją nurtu sam w sobie. Tricky robi rzeczy unikalne tak jak choćby wyżej opisane zabiegi związane z pisaniem muzyki do już gotowych tekstów swoich kolegów. Eksperymentuje z elementami muzyki innych zespołów i potrafi nagrać znakomitą wersję innej piosenki (Public Enemy - Black Steel In The Hour Of Chaos) zmieniając ją kompletnie przez co ta staje się o wiele bardziej przystępna niż oryginał. Niestety takich doskonałych płyt w tym nurcie już nie ma. Sam zainteresowany w przeciągu ostatnich 10 lat zgubił formę. Ale Maxinquaye można cieszyć się na okrągło i nie pamiętać o mniej udanych Vulnerable czy Knowle West Boy. To jak ''Ściana'' Floydów classic rocka, ''Pornografia'' zimnej alternatywy...




Brak komentarzy: